14.07.2016 Wyświetleń: 10162

Mistrzowska hodowla Marka Trzaski - „superhodowcy” z Prudnika cz.1

Marek TrzaskaPisanie tego artykuł rozpoczynam z ogromną radością, która wiąże się przede wszystkim z dwoma przyczynami. Pierwsza dotyczy tego, że będę miał przyjemność zaprezentowania jednego z najbardziej utytułowanych hodowców gołębi pocztowych w Polsce w ostatnich latach – Marka Trzaskę. Druga przyczyna, to satysfakcja, że tak szybko i to przykładzie tak wielkiego nazwiska udowodnię pewnym niedowiarkom, że w Poradniku Hodowcy opisywani hodowcy naprawdę dzielą się wiedzą na temat prowadzenia swoich hodowli. Nie zgadzam się więc z tezą wielu hodowców, że mistrzowie naszego sportu trzymają całą wiedzę dla siebie. Tacy też są, to prawda, ale zapewniam Was, że jest ich o wiele mnie niż tych, którzy chętnie dzielą się swoim doświadczeniem. Jak mówi sam Marek Trzaska: „nie mam tajemnic jeśli chodzi o prowadzenie gołębi”. W dalszej części sami się o tym przekonacie, bo zaprezentujemy fundamenty programu karmienia i suplementacji oraz liczne porady wielokrotnego Mistrza Regionu V, Okręgu Opole Południe i Oddziału Prudnik, a także medalisty Mistrzostw Polski i reprezentanta Polski na europejskich wystawach i Olimpiadach (z sukcesami!). Aby połowy tego artykułu nie zajęło wypisanie osiągnięć Marki Trzaski skupimy się na najwyższych szczeblach rywalizacji: Polska, Europa i świat.

W ostatnim sezonie (2014r.) Marek Trzaska zdobył tytuły: II wice Mistrza i 1 Przodownika Polski w kategorii młode (odpowiednio coef. 39,62 i 43,98). Ponadto na Olimpiadzie w Budapeszcie jego gołąb, PL-0264-14-9078, zdobył 2 miejsce w kat. F (gołębie młode). W 2013r. zdobył tytuł 4 Przodownika Polski w kat. B. W 2012r. zdobył tytuły: II wice Mistrza w kat. A oraz 5 przodownik GMP w Polsce. Na Olimpiadzie w Nitrze jego gołąb, X, zdobył 1 miejsce w kat. H. Za rok 2011r., na Europejskiej Wystawie Gołębi Pocztowych w Budapeszcie jego gołąb, PL-0264-06-9085, zdobył 1 miejsce w kat. D. W 2010r. i 2009r. Marek Trzaska zdobył odpowiednio tytuły: 10 i 4 Przodownika w GMP w Polsce. To jest (tylko) ostatnie 5 lat hodowli Marka Trzaski. Gratulujemy i zapraszamy do lektury jak on to robi!

{imageshow sl=18 sc=5 /}

Początek przygody z gołębiami

Przygodę z gołębiami bohater tego artykułu rozpoczął już w dzieciństwie. Już w wieku 8-9 lat należał do PZHGP. Mieszkał na wsi, gdzie wielu kolegów miało gołębie. Miał więc i on. Było tam ponad 20 hodowli, które rywalizując w ramach PZHGP walczyło przede wszystkim o prym lokalnego mistrza. Później przyszły lata szkoły, pracy zawodowej i rodziny. Choć gołębie były u rodziców zawsze, to jednak zawsze inne sprawy miały wyższy priorytet. A to sprawiało, że spektakularnych wyników nie było. Wszystko się zmieniło po przeprowadzce w obecne miejsce w 2005r. Nowe gołębniki, większa ilość czasu oraz wartościowy materiał sprawiły, że już od kolejnego roku Marek Trzaska rozpoczął swoją drogę ku największym sukcesom.

Źródła gołębi

Jeśli chodzi o materiał hodowlany, to fundamentem dzisiejszego gołębnika są trzy grupy gołębi. Pierwsza z nich pochodzi z rozpoczętej w 2002r. współpracy z Robertem i Matthiasem Klement z Niemiec. Są to głównie gołębie z linii Van Loon (Silvere Shadow, Sampras, Beach Boy), Janssen (Porsche Bond, James Bond, Miss Saigon), Prange (linia 959, 330 oraz Ringloser), Peter Grupp (Stichelbout) oraz ich krzyżówki. Druga grupa pochodzi od Philippe Frederick z Belgii, z którym nawiązano kontakt w 2003r. Z jego hodowli sprowadzono również kilkanaście sztuk z linii: Grondealers (po oryginałach od Jana Grondealersa!), Engels (m.in. wnuki 714, 698, 231), Van Loon oraz Verbruggen. Obecnie potomstwo po tych dwóch grupach gołębi stanowi około 80% stada Marka Trzaski. Trzecia grupa pochodzi od Josa Vercammena z Belgii, z którym bardzo dobra współpraca trwa od 2008r. Jest to czołowy hodowla Belgii, w Antwerpii jest jednym z najlepszych. Jego gołębie są uniwersalne i świetnie sprawują się na lotach od 100-800km.

{imageshow sl=19 sc=5 /}

Gołębniki

Wizytę u Marka Trzaska rozpoczęliśmy od obejrzenia gołębników. Pierwszym co się rzuca w oczy są woliery. I nie chodzi tylko o to, że stojąc przed gołębnikami są one pierwszym elementem, który się widzi. Woliery są naprawdę obszerne! Ma je każdy przedział w gołębniku.   Wiele razu na łamach Poradnika Hodowcy podkreślaliśmy jak ważnym element w hodowli gołębi są woliery. U Marka Trzaski widać to bardzo wyraźnie. Gołębie dorosłe wyłącznie w wolierach spędzają całą jesień i zimę! Oglądaliśmy nową część gołębników rozpłodowych (dla gołębi sprowadzonych z zagranicy) oraz oczywiście gołębniki lotowe. Co można o nich powiedzieć? Wszystko dobrze przemyślane, tak aby było wygodnie zarówno gołębiom jak i hodowcy, który codziennie musi wykonywać rutynowe czynności. Podłogi praktycznie wszędzie są na rusztach, oczywiście oprócz przedziałów dla lotników, gdzie jest sucha ściółka (opiszemy ją w dalszej części artykułu). Ruszta są nawet w celach – dąży się do jak największej separacji gołębi od nieczystości, które są źródłem chorób. Frontowe ściany gołębników stanowi w większości siatka. Jedynie dolna część jest z pełnej płyty, która ma służyć głównie w czasie niepogody (deszcz, śnieg, wiatr). Wentylacja działa znakomicie - praktycznie nie czuć gołębi.

Wiedza

Wartą podkreślenia cechą bohatera tego reportażu jest to, że od zawsze z chęcią zgłębiał wiedzę na każdy temat związany z gołębiami. Dla przykładu: skład chemiczny i procentowy większości dodatków żywieniowych dostępnych na rynku nie jest dla niego tajemnicą. Jak mówi, to podstawa, aby hodowca zawsze analizował co podaje swoim gołębiom. Marząc o sukcesach nie można bazować na przypadku. Dziś Marek Trzaska sam jest źródłem porad dla hodowców.

Koleje ważna rzecz: Marek Trzaska stara się nie patrzeć na wszelkie czynności hodowli jako na 100% pewnik. To, że inni hodowcy robią pewne rzeczy w gołębniku w dany sposób nawet od 100 lat nie oznacza, że tak musi być. Okazuje się bowiem, że niektóre czynności hodowlane nie mają żadnego znaczenia, a zajmują tylko czas hodowcy. W związku z powyższym Marek Trzaska często stara się myśleć nieszablonowo. W ostatnim czasie bardzo dużo uwagi przykłada do nauki dobrych nawyków i wystrzegania się złych nawyków. Czytając dalszą część artykułu często będziemy do tego nawiązywać.

Aktualnie najciekawszym „projektem” Marka Trzaski jest szukanie sposobu na zaoszczędzenie cennych sekund w lotach gołębi dorosłych. Gdzie szuka tych rezerw? O dziwo w lotach gołębi młodych! Do tego pomysłu Marek Trzaska doszedł analizując osiągnięcia lotowe roczniaków w ostatnim sezonie. Widać, że brakowało im doświadczenia, zbyt często zdarzały im się loty gorsze. Wymyślił, że większe przyłożenie się do prawidłowego wychowania i lotowania gołębi młodych, to sposób na podniesienie poziomu u gołębi starych. W poprzednich latach gołębie młode Marka Trzaski miały oczywiście dobrze, jednakże było to po prostu prawidłowe, lecz podstawowe przygotowanie. Założenie jest takie: gołąb ma swoja psychikę, która kształtuje się od pierwszych dni ich życia. Dlatego naukę dobrych nawyków i jednocześnie redukcja złych przyzwyczajeń należy zacząć jak najszybciej. Podajmy prosty przykład: jeśli młode gołębie nie zostaną w młodości nauczone szybkiego wchodzenia po oblocie, a ponadto jeśli nauczą się przesiadywać na „dachu”, to nie dziwmy się później, że gołębie te jako roczniaki i starsze będą się ociągać z wchodzeniem do gołębnika. Wychowanie gołębi jak najbardziej można porównać do wychowania dzieci. Jeśli dziecka nie nauczymy dyscypliny, to nie dziwmy się później, że jako nastolatek jest ono np. „bałaganiarzem”. Realizacja „projektu” rozpoczęła się w sezonie 2014. Młode od gniazda były uczone być profesjonalnym „sportowcem”. Osiągnęły sukces w lotach młodych, zobaczymy jak poradzą sobie jako roczniaki i dalej.

{imageshow sl=17 sc=5 /}

Tajemnice sukcesu

Dalszą rozmowę z Markiem Trzaską rozpoczynamy od przedstawienia fundamentu stabilnych, długoletnich sukcesów. Są nim gołębie rozpłodowe. Często hodowcy, którzy odnoszą znaczący sukces zapominają o tym. Skupiają się ciągle na lotnikach, a dopiero gdy te z czasem przestają super lecieć, to zdają sobie sprawę, że nie ma ich następców. A przecież gołębie się starzeją! Rozpłodowi rodzice poprzednich mistrzów też! To spostrzeżenie podkreśla Marek Trzaska bardzo wyraźnie. Jego kilkuletnie sukcesy na najwyższych imprezach nie są oparte na jednej grupie gołębi rozpłodowych.

Kolejny składnik sukcesu, to zdrowie, którego podstawą u Marka Trzaski są: 1. szczepienia gołębi (co roku, całe stado); 2. profilaktyka zdrowotna; 3. systematyczne badania gołębi; 4. przeprowadzana raz w roku (w kwietniu) kuracja. Poza tym jednym razem leczenia farmakologicznego więcej nie ma. W kwestii zdrowia Marek Trzaska jest stanowczy: gołębie dostają super warunki bytowe, a więc odpowiedni gołębnik i środowisko w nim panujące (opiszemy to dalej); są dobrze prowadzone: karmienie + podawanie wszelkich niezbędnych dodatków żywieniowych. Wychodzi więc z takiego założenia, że powyższe w zupełności powinno wystarczyć, aby gołąb był zdrowy. Jeśli gołąb w takich warunkach nie jest zdrowy i wymaga leczenia, to znaczy, że jest za słabą jednostką. Warto też spojrzeć na to tak: leczenie stada z powodu kilku słabszych jednostek prowadzi do tego, że hodowca oszukuje sam siebie. Gołębie o przeciętnym zdrowiu naturalnym są zdrowe wyłącznie dzięki leczeniu, a te które same radzą sobie z chorobami „cierpią” z powodu niepotrzebnych im kuracji. Jak mówi Marek Trzaska: „lekarstwo robi z chorego gołębia zdrowego, a nie ze złego dobrego”. Opiszmy szerzej opisane wyżej podstawowe elementy dbania o zdrowie gołębi.

Szczepienia gołębi dorosłych są realizowane w grudniu. Dorosłe gołębie mają dla Marka Trzaski najwyższy priorytet w hodowli, więc po upewnieniu się, że zakończyły one proces pierzenia przechodzi się do ich realizacji. W tym sezonie pierwsze szczepienie odbyło się 10 grudnia (paramyksowiroza), a drugie po 2 tygodniach (salmoneloza). Marek Trzaska trochę się martwił młodymi gołębiami (niedoszłymi roczniakami), bo jeszcze miały do spierzenia ostatnie lotki. Na szczęście wszystko było ok, a dalsze ich pierzenie przebiegło bezproblemowo.

Gołębie młode pierwszy raz są szczepione (na paramyksowirozę) w wieku 30 dni, tydzień po ich odsadzeniu. Młódki w tym czasie już samodzielnie jedzą i piją, więc nie ma problemów jeśli wystąpi jakieś dodatkowe osłabienie. Na 8 tygodni przed pierwszym lotem konkursowym gołębi szczepi się na ospę. Natomiast na salmonellozę wraz z grudniowym szczepienie gołębi dorosłych.

Profilaktyka zdrowotna opiera się m.in. na odpowiedniej higienie pojników (codzienna wymiana na suche i wysuszone) oraz zakwaszaniu wody. Praktycznie cały rok do wody dodawany jest ocet (w sezonie lotowym 4-5 razy w tygodniu). Zapewniania się także wszelkie niezbędne dodatki żywieniowe, takie jak grity, witaminy itp., tak aby gołębiom niczego nie brakowało pod kątem: budulcowym, energetycznym, odpornościowym itd.

Sciółka przeciwpyłowa u Marka TrzaskiWażnym elementem profilaktyki zdrowotnej u Marka Trzaski jest stosowanie w gołębniku suchej ściółki. W skład tej ściółki wchodzą kawałki (łupki) drewna z rodzimych gatunków drzew liściastych tj. dąb, buk, olcha. W zależności od przeznaczenia są 4 rodzaje ściółek, które różnią się rozmiarem drewnianych kawałków wchodzących w jej skład (8, 10 i 13 mm lub mieszanka 10/13 mm). Aby ściółka w 100% spełniała swoją rolę, to wymaga specjalnego „montażu”. Na szczęście jest on bardzo łatwy. Na przygotowanym podłożu należy umieścić samonośny ruszt plastikowy o wysokości 9cm. Na nim położyć perforowaną (z otworami) blachę aluminiową i wysypać suchą ściółkę. A co daje sucha ściółka? W bardzo mocnym stopniu zmniejsza zapylenie w gołębniku. Pył opada między łupki, a następnie pod ruszt i pomimo ciągłego ruchu gołębi nie wzbija się on w powietrze. Dzięki temu zmniejsza się ilość patogenów przenoszących się drogą kropelkową (gdzie nośnikiem jest pył). Sucha ściółka ma własności higroskopijne (wchłaniania wilgoć) przez co redukuje nadmiar wilgoci występującej w powietrzu. Natomiast jeśli w gołębniku jest za sucho, to oddaje część wilgoci. Opisana właściwość w połączeniu z przestrzennym kształtem łupków (zwiększenie powierzchni podłogi) sprawia, że kał błyskawicznie schnie. A brak wilgoci oznacza śmierć dla większości patogenów zagrażającym gołębiom. To najważniejsze (choć nie jedyne) zalety suchej ściółki. Jeśli ktoś jest nią zainteresowany to zapraszamy do kontaktu z Markiem Trzaską.

Generalne sprzątanie w gołębnikach przeprowadza się 1 raz w roku. W tym czasie wymieniana jest sucha ściółka. Oczywiście sprzątanie półek i innych miejsce gdzie siedzą gołębie odbywa się regularnie. Natomiast podłogi, za sprawą zastosowania suchej ściółki, sprzątać nie trzeba.

Badania gołębi w laboratorium dawniej były realizowane bardzo często. Z czasem coraz częściej wyniki badań wskazywały, że gołębie są zdrowe. Ponadto w ostatnich latach większych problemów ze zdrowiem w tej hodowli nie ma, więc badania są robione, ale nie tak często jak kiedyś.

Raz w roku przeprowadzana jest 8-10 dniowa kuracja. Przeprowadza się ją po rozdzieleniu par, kiedy wprowadza się metodę obiegowej opieki nad młodymi (około 5-7 kwietnia). W nocy z młodymi są samice-wdowy, w dzień samce-wdowce. Po porannym oblocie, jak samice wchodzą do swojego przedziału na karmienie, to dostają do wody odpowiedni lek. Samce dostają lek po wieczornym oblocie Co jest ważne, co roku stosowany jest inny lek, aby uniknąć sytuacji, w której bakterie będą oporne na dany medykament.

Dobieranie gołębi w pary

Aby dobrze wytłumaczyć metodologię dobierania lotników w pary należy się cofnąć na koniec poprzedniego sezonu. Po lotach następuje selekcja. Te gołębie co nic ciekawego nie osiągnęły w lotach usuwa się. Następnie łączy się gołębie na jesienny lęg. Często najlepsze lotniki łączone są razem w pary – to jest najlepsze podejście. Chyba, że danych gołąb ma już parę, wtedy się jej nie zmienia. Priorytetem gołębi lotowych są loty, a nie potomstwo, więc stały partner, który daje szczęście i zadowolenie, jest najważniejszy. W ten sam sposób pary łączone są na przyszłą wiosnę. Warto podkreślić, że Marek Trzaska nie łączy rocznych lotników ze starszymi, co często polecane jest przez wielu hodowców. Wyniki to z faktu, że roczne gołębie są niepewne, często spóźniają się na lotach lub nawet giną, co ma bezpośredni, negatywny wpływ na ich partnerów. Natomiast stare pary są stabilne i bez problemu można nimi realizować metodę wdowieństwa, która opiera się na wzajemnej więzi partnerów.

Ciekawe podejście Marek Trzaska stosuje dla niesprawdzonych gołębi rozpłodowych. Z takich nowych par w jednym roku wyciąga młode, a w drugim roku już nie. Zamiast tego wychowują one młode po sprawdzonych parach. Dzięki temu jest czas na sprawdzenie gołębi po tej nowej parze (w lotach gołębi młodych i dorosłych jako roczne) i nie ryzykuje się wychowem młodych, które mogą się okazać nic nie warte. Natomiast jak gołębie po tej parze się sprawdzą, to znów pozwala im się wychowywać potomstwo. Jest to ciekawy sposób na testowanie nowych par, który nie prowadzi do przepełnienia gołębnika.

Na jesień gołębie są rozdzielone według płci i zamknięte w wolierach. Młode samczyki (przyszłe roczniaki) siedzą w wolierze do połowy grudnia, potem trafiają do głównego gołębnika lotowego. Zamykane są wtedy cele starszych samców, a pozostałe są do dyspozycji roczniaków. Młode samiczki są w wolierze do końca grudnia po czym dołączają do rocznych samców. Wszystkie przedziały gołębnika lotowego są wtedy otwarte: roczne samce pilnują swoich cel; dochodzi do swobodnego zawiązywania par. W ten sposób unika się złych przyzwyczajeń u rocznych samic. One rozwojowo są już gotowe do rozpłodu, dlatego trzymanie ich razem w separacji może doprowadzić do połączeń lesbijskich, które raz zakorzenione w psychice mogą wracać i sprawiać problemy. Natomiast starsze gołębie siedzą w swoich wolierach do lutego. Pierzenie lepiej przebiega przy braku oblotów. Poza tym gołębie same pokazują, że w tym okresie nie mają ochoty latać. Ponadto tym prostym zabiegiem eliminuje się ryzyko utraty gołębia ze strony jastrzębia.

{imageshow sl=16 sc=5 /}

Obloty

Od połowy stycznia zaczynają się obloty, a najlepsze są dni kiedy jest... pochmurno, deszczowo, mgliście. W takie dni jest zdecydowanie najmniejsze ryzyko ataku ptaków drapieżnych. A samym gołębiom ta pogoda nie przeszkadza. Wręcz dobrze, bo nie odchodzą daleko od gołębnika. Paradoksalnie w tym okresie unika się właśnie oblotów w piękną pogodę. Jak mówi Marek Trzaska: „wtedy widać najwięcej jastrzębi, prawda?”. Obloty mają osobno: dorosłe samce, dorosłe samice oraz połączone razem roczniaki.

Łączenie w pary odbywa się najczęściej w okolicach 20 lutego. Jak wspominaliśmy, pary zostają w takim samym składzie jak podczas zeszłorocznego, jesiennego lęgu. Lotnikom pozwala się na wychowanie młodych z 1 lęgu. Do drugich jajek nie dopuszcza się poprzez rozdzielenie par (na początku kwietnia). W tym okresie bardzo ważne jest dobre karmienie. Jak w gnieździe są młode, to karmienie odbywa się 3-4 razy dziennie. Dwa razy to za mało. Musi być także dobra karma rozpłodowa i jeśli można to warto dołożyć dodatki żywieniowe. Podawanie słabej karmy jest tylko przyczyną problemów. Gołębie muszą częściej karmić młode, a ruchy wymiotne przy karmieniu nie są dla nich obojętne. Zwiększa się ryzyko infekcji, a zamiast ładnych, spokojnych i szybko rosnących młodych mamy zgraję chudych piszczaków, które się cały czas „przekrzykują”. Dzięki dobremu karmieniu młode w wieku około 19 dni są zrzucane na podłogę, gdzie uczą się dorosłego życia, pobierania karmy i wody. Odciąża to rodziców i pozwala szybko odstawić młódki.

Pierwsze dni po złączeniu w pary gołębie nie latają. Później kontynuuje się wypuszczenia, jednakże na zasadzie wolnych oblotów. Regularne obloty rozpoczynają się po rozdzieleniu par (początek kwietnia). Docelowo gołębie latają 2 razy dziennie. Przez cały rok, praca przy gołębnikach rozpoczyna się o godzinie 7:00. Wtedy są pierwsze obloty samców i samic, które trwają 1 godzinę. Po południu powtórka. Dla lotników sygnałem regulujących długość oblotu jest flaga. Gdy jest wywieszona, to znaczy, że trzeba latać. Gdy jej nie ma, to należy szybko wchodzić do gołębnika. Oczywiście do 1 godzinnej oblotu gołębie dochodzą swoim tempem. Nie należy ich zmuszać do konkretnego okresu latania. Marek Trzaska podkreśla, że u niego gołębie zaczynają się ruszać już od połowy stycznia (styczeń: 5-10 minut, luty: 10-20 minut, marzec: 20-40 minut). Dzięki temu w kwietniu szybko wchodzą na dobry poziom. Jeśli widać, że gołębie latają 50-60 minut w dobrym tempie i po lądowaniu nie widać oznak zmęczenia, to jest to znak, że stado nadaje się na prywatną wywózkę. Wcześniej nie ma o tym mowy, bo nawet podlot z 5 km może okazać się katastrofą. Co jeśli gołębie bez formy np. zabiorą się z jakąś inną grupą? Lepiej jest odłożyć trening o kilka dni, bo i tak nic nie da jeśli gołębie nie są w odpowiedniej formie.

Przed sezonem jest 10-12 wywózek zaczynając od odległości tuż koło domu. Tak, aby po starcie mogły szybko zobaczyć dom. Marek Trzaska uważa, że jest to istotne dla ich psychiki. Pierwsze podloty, które wiążą się z większym stresem, powinny być łatwe. Stopniowo zwiększa się odległość, do maksymalnie 40-50km. Na większości treningów samce i samice są wypuszczane osobno i nie widzą się po przylocie. Dopiero na ostatnich 2 treningach (ostatni jest 4-5 dni przed pierwszym lotem konkursowym) lecą razem i mogą zostać chwilę razem po przylocie. W ten sposób uczy się je, że od teraz po locie będzie nagroda w postaci możliwości przebywania razem. W sezonie treningi kontynuowane są przed pierwszymi 2-3 lotami (środa-czwartek). Później już nie trzeba. W metodzie wdowieństwa głównym motywatorem ma być partner. Dlatego nie można doprowadzać do zbyt częstych ich spotkań. Bo zbyt częste kontakty mogą osłabić wzajemne przyciąganie. Dlatego Marek Trzaska nie stosuje pokazywania w dniu koszowania ani innych sztuczek. Po 2-3 locie kończą się prywatne wywózki i w dalszej części sezonu jedynym dniem kiedy partnerzy się widzą, to dzień przylotu.

Karmienie

System karmienia Marka TrzaskiOpiszmy teraz temat karmienia. Całoroczny system karmienia Marek Trzaska opiera na karmie z firmy Vanrobaeys, w którą zaopatruje się od Romana Sobery, głównego dystrybutora karmy i produktów tej firmy na Polskę. W okresie pierzenia Marek Trzaska używa najczęściej mieszanki różnych karm, które zostały mu z sezonu lotowego (a więc Vanrobaeys nr: 8, 26, 29, 35, 38, 39, 418, 715). Dzięki takiej mieszance uzyskuje się duże zróżnicowanie ziaren. Gdy dołoży się do tego dodatki wspomagające pierzenie (aminokwasy, Sedochol, kwiat siarczany, grit De Patagoon Multi-Mix - także od Romana Sobery), to gołębie mają wszystkie czego w tym okresie im potrzeba. Zimą stosuje się również mieszankę karm, ale dba się o to, aby nie było za dużo białka. W tym celu miesza się karmy Vanrobaeys w proporcji: 3 worki nr 29, 1 worek nr 20 + 20% jęczmienia.

Ważne tematem jest przechowywanie karmy zimą. W najgorszym wypadku powinna być trzymana w pomieszczeniu z temperaturą 0°C. Podawanie gołębi zmrożonej karmy (przez to także twardej) sprawia, że jej trawienie wymaga więcej wysiłku i jest „niepełnowartościowe”. W tym aspekcie Marek Trzaska idzie nawet dalej. Aby ułatwić trawienie karmy i wykorzystanie zawartych w niej składników odżywczych w maksymalnym stopniu stosuję taką sztuczkę: praktycznie przez cały rok zwilża karmę np. wodą z suplementem (witaminy, Sedochol, Taubengold itp.), olejem lub nawet zwykłym sokiem. Wieczorem robi porcję na rano, rano na popołudnie – i tak w kółko.

W okresie lęgowym ważna jest różnorodność podawanej mieszanki: zarówno pod względem rodzaju ziaren jak i ich wielkości. Dlatego miesza się 4-5 rodzajów karm (Vanrobaeys nr 2, 3, 4, 11 i 25). Młode po oddzieleniu, przez 4-6 tygodni, dalej otrzymują karmę nr 11. Zawiera ona dużo drobnych nasion strączkowych, które są idealne do dalszego rozwoju fizycznego młódków.

W kwietniu, gdy lotniki są mocno obciążone (karmienie młodych + budowanie formy lotowje) dostają bogatą mieszanką typowo lotową. Po odsadzeniu młodych wchodzi konkretny cykl lotowy. Przedstawiamy go w dołączonej do artykułu tabeli. Należy jednak zaznaczyć, że jest to fundament karmienia: zasady wyjściowe. W zależności od tego jaki był ostatni lot, jaki będzie przyszły, jakie będą warunki pogodowe itd. należy wprowadzać do tego planu korekty. Po normalnym locie od niedzieli do wtorku jest mieszanka regenerująca. Zawartość nasion strączkowych ma za zadanie odbudowę i utrzymanie masy mięśniowej. Później jest czas na wyciszenie lżejszą karmą: środa i czwartek rano. Jeśli poprzedni lot był bardzo łatwy, to wyciszenia można zacząć już we wtorek. Jak zapowiada się łatwy lot (np. z wiatrem), to lżejszą karmę można podawać cały czwartek. Ogólnie to czwartek jest najczęściej dniem decyzji, czy dalsze karmienie ma być lekkie czy jednak mocno energetyczne. Ostatni dzień to ładowanie energii. Taki system stosowany jest cały sezon. Jedynie na lotach 500km i więcej zmienia się ostatnie karmienie. Karmę wzbogaca się wtedy kukurydzą, orzeszkami ziemnymi oraz drobnymi nasionkami. Wycofuje się także karmy Vanrobaeys nr 29 i 418, a w ich miejsce wchodzą numery 8 i 35. W dniu koszowania stosuje się taką samą karmę jak w dniu przylotu. Marek Trzeska karmienie w dniu koszowania dopasowuje także do prognozy czasu wypuszczenie gołębie. Jeśli zapowiada się na normalny, wczesno ranny start, to gołębie w dniu koszowania jedzą o 7 rano. Gdy jednak zapowiada się na wypuszczenie w godzinach południowych, to ostatnie karmienie też się przesuwa na godzinę 11-12. Z takimi decyzjami wiąże się duże ryzyko, tak dużo jak można zyskać, to można stracić.

Dawkowanie karmy opiera się na systemie czasowym. Do karmnika sypana jest karma, a po 20 minutach to co zostanie jest zabierane. W tym czasie gołębie mogą pobrać tyle karmy ile im trzeba. Zabranie karmy zapobiega późniejszemu dojadaniu. Czasami zdarza się, że gołębie dobrze karmione do wtorku w środę gorzej jedzą. Nie ma co się tym martwić, można ewentualnie szybciej zabrać karmę i od czwartku apetyt wróci.

Po sezonie

Po ostatnim locie lotnik wciąż są rozdzielone według płci. Jak mówi Marek Trzaska dla niego jednym z największych błędów o jakich słyszy jest pozostawienie gołębi razem po ostatnim locie. Gołębie nie mają wtedy czasu na regenerację po sezonie lotowym, a już myślą o parowaniu się, budowie gniazda i wychowie młodych. Szczególnie dla samic może się to okazać zgubne. Brak odpowiedniej odnowy połączony z obciążeniem jakie niesie za sobą okres lęgowy sprawia, że gołębie wyniszczają swoje organizmy, chorują, co w konsekwencji wpływa zarówno na młode z jesiennego lęgu jak i kolejny ważny etap w hodowli gołębi – pierzenie. U Marka Trzaski gołębie rozdzielone i w tym czasie regenerują się. Pary na tzw. późny lęg kojarzone są około 10-12 sierpnia. Dzięki przesunięciu czasowemu jesiennego lęgu przesuwa się także rozpoczęcie głównego pierzenia, które w takim przypadku odbywać się będzie w październik i listopadzie. Według Marka Trzaski ma to pozytywne znaczenie. Gorsze warunki pogodowe sprawiają, że nowe upierzenie jest lepsze, solidniejsze, na zasadzie: pióra muszą gęste, mocne i silne na takie warunki pogodowe. Natomiast główne pierzenie we wrześniu i na początku października, przy ładnej pogodzie, nie stawia ciężki warunków, przez co pióra są rzadsze, nie tak silne. Ważna czynnością przy pierzeniu są kąpiele, organizuje się je dwa razy w tygodniu. Są one kolejnymi stymulatorami wzrostu solidniejszych piór (w sezonie lotowym kąpiele są stosowane, ale ostrożnie. Raz na 1-2 tygodnie).

Z zabiegiem przesunięcie czasowego pierzenia na jesień może się wiązać także kwestia przesunięcia rozpoczęcia zrzucania lotek na wiosnę. W praktyce należałoby to sprawdzić, jednak teoretycznie jest to możliwe i wtedy dzięki zabiegowi wykonanemu poprzedniej jesieni w sezonie lotowym będziemy mogli dłużej cieszyć pełnym skrzydłem u lotników. Może właśnie dlatego lotniki Marka Trzaski tak szanują piór w sezonie lotowym. Wiele jego gołębi kończyło sezon na pełnym skrzydle!

W tym momencie kończymy pierwszą część artykułu o hodowli Marka Trzaska. W kolejnej zaprezentujemy ciąg dalszy, m.in. podstawowy program podawania dodatków żywieniowych, dodatkowe formy motywacji dorosłych gołębi, opis dnia koszowania oraz cały temat związany z lotowanie gołębi młodych. Zapraszamy do odwiedzin portalu SuperGolab.pl - druga część artykułu zostania opublikowana już wkrótce.

Artykuł z Poradnika Hodowcy nr 2/2015.