28.10.2016 Wyświetleń: 2636

Adam Gasperowicz - czołowa hodowla Okręgu Zielona Góra

Adam GasperowiczW ostatnim czasie otrzymujemy zarówno telefonicze jak i poprzez e-mail wiele próśb od osób zainteresowanych prenumeratą Poradnika Hodowcy na 2017 rok. Prośby dotyczą możliwości obejrzenia czasopisma Poradnik Hodowcy, aby zobaczyć o czym i w jaki sposób piszemy. O czym piszemy można zobaczyć na stronie internetowej czasopisma (www.PoradnikHodowcy.pl) natomiast to jak piszemy można zobaczyć... poniżej. W związku z tym, że aktualnie w naszym serwisie aukcyjnym rozpoczęła się aukcja gołębi od Adama Gasperowicza (28.10 - 6.11.2016r.) to poniżej prezentujemy artykuł o tej. Ukaże się on w najnowszym, listopadowym numerze Poradnika Hodowcy. Sami oceńcia w jaki sposób piszemy reportaże o wyróżniających się hodowlach. A nie tylko o hodowlach piszemy...

Adam Gasperowicz - czołowa hodowla Okręgu Zielona Góra

Nowy Dwór, mała wieś w województwie lubuskim położona pomiędzy Nowym Miasteczkiem a Polkowicami, to miejsce, w którym Adam Gasperowicz mieszka od urodzenia. Choć w najbliższej rodzinie gołębi nikt nie hodował, to jednak były one w sąsiedztwie. Dzięki temu już w dzieciństwie bohater naszego reportażu zakochał się w tych wyjątkowych ptakach. Na początku wszystko opierało się na podglądaniu gołębiu i towarzyszeniu w hodowli u innych hodowców. Własne gołębie zaczął trzymać w wieku 15 lat. Pierwszego przyniósł ojciec, a zbudować prosty gołębnik pomógł dziadek. Tak to się zaczęło i jak dziś mówi Adam: „od tego momentu nie było już możliwości odwrotu”.

Pierwszy rok hodowli, to jak w większości przypadków, opierał się na przypadkowych gołębiach, często łapanych. Na szczęście olbrzymia ambicja młodego Adama sprawiła, że drogę  hodowli opartą na przypadkowych gołębiach szybko porzucił. Dziś powtarza każdemu, że takie coś nie ma zupełnie sensu. Pomijając nawet fakt, że jest to nieuczciwe względem innych hodowców, prawowitych właścicieli tych gołębi, to przede wszystkim na takich gołębiach jest bardzo trudne, a może nawet niemożliwe, zbudowanie solidnego stada lotników. Dzięki pomocy sąsiada udało mu się dotrzeć do śp. Ryszarda Bednarskiego z Przemkowa, który odstąpił mu naprawdę wartościowe gołębi. Pod tym względem Adam Gasperowicz uważa, że miał olbrzymie szczęście. Czasami długo trzeba szukać, aż się trafi na uczciwego hodowcę z wartościowym materiałem, a jemu udało się to od razu. „Krew z gołębi, które wówczas u niego nabyłem przewija się do dzisiejszego dnia na moim gołębniku. Były to gołębie starych polskich ras” - podsumowuje. Od tego momentu na obce gołębie już nigdy nie spoglądał. Jeśli było trzeba to napoił, nakarmił i wypuszczał w drogę powrotną.

Paradoksalnie, przełomem dla hodowli Adama Gasperowicza był wyjazd za granicę, gdzie poznał Alfreda Bistrama z Monachium. Ten hodowca, zarówno za sprawą przekazanej wiedzy hodowlanej jak i materiału hodowlanego wyniósł Adama na wysoki poziom hodowli gołębi. Skończyła się wtedy stara szkoła prowadzenia gołębi (m.in. system naturalny, gniazdowy, „ubogie” karmienie gołębi itd.), a zaczął nowoczesny program dla gołębi-sportowców. Ponadto dzięki Bistramowi dla bohatera reportażu otworzyły się następne drzwi do wartościowych hodowli, gdzie mógł pozyskiwać kolejne cenne gołębie. Niestety, pobyt za granicą miał jeden, zasadniczy problem. Prowadzeniem hodowli w Polsce musiała zajmować się jego rodzina. Przez ponad 10 lat gołębiami opiekowała się mama Adama, Krystyna, która przy gołębiach robiła wszystko, od obrączkowania, poprzez karmienie, trenowanie, aż po koszowanie gołębi na loty. Co ciekawe, nie było to byle jakie lotowanie. Pomimo wyłącznie telefonicznego kontaktu (Adam przyjeżdżał do domu 2-3 razy w roku) hodowla na przekazywanych rozpiskach prowadzona była na naprawdę dobrym poziomie.

Od 2009r. Adam już samodzielnie prowadzi hodowlę, jednakże najbliższa rodzina, w tym jego żona Marzena, wciąż odgrywa ogromną rolę w sukcesach tej hodowli. Jak większość z nas, Adam Gasperowicz prowadzi własną firmę i bez pomocy żony byłoby ciężko.

Gołębnik z zewnątrz Adama GasperowiczaJeśli chodzi o najważniejsze źródła gołębi, które stanowią fundament dzisiejszej hodowli Adama Gasperowicza, to oprócz opisanych wcześniej hodowców, wymienić należy także Flora Vervoorta i nabyte od niego gołębie z linii Fieneke 5000. Pierwsze gołębie z tego źródła przyszły w 2003r. Jak wspomina, miał mieszane uczucia co do tych gołębi. Szybko się jednak rozwijały, bo już pierwsze młode po tych gołębiach były rewelacyjne. Na lotach młodych wyprzedzały wszystkie inne gołębie Adama. To samo robiły za roczniaka. Jak mówi Adam Gasperowicz: nie wierzył, ze coś takiego jest możliwe, dopóki sam tego nie doświadczył. W późniejszym czasie szukał dalej czystych Vervoortów, z których krwi zadowolony jest do dziś. W szczególności należy wymienić gołębia DV-08-06503-557 Vervoort/Aarden. Wraz z PL-0369-08-9007, oryginałem od Stanisława i Roberta Stolarczyków, stworzyły u bohatera naszego reportażu podstawową parę, której potomstwo jest filarem hodowli.

Dość szybko został wypracowany system testowania wartości rozpłodowej nabywanych gołębi. Od razu dołączane są one do gołębi z najlepszej linii na gołębniku i jeśli potomstwo nie jest zadowalające, to gołąb ten jest usuwany, gdyż się nie sprawdził. Logiczna i prosta zasada. Oczywiście zapewne mogły być wyjątki, że te gołębie w innym połączeniu wydałyby coś lepszego, ale to jest już „dłuższa i bardziej kręta droga”. Sporo gołębi Adam Gasperowicz nabył  na aukcjach gołębi ze wspólnych gołębników, zarówno polskich jak i zagranicznych. Wychodzi z założenia, że każdy uczestnik wysyła najlepsze gołębie na wspólny gołębnik, więc warto się nimi zainteresować. A jeśli uwzględni się, że z kilkuset lub nawet tysięcy gołębi, po ciężkim programie lotowym, zostaje na koniec pewna grupka, to musi świadczyć o wartości tego gołębia. Tym sposobem nabył m.in. gołębia PL-0296-14-9590 zgłoszonego przez Rajmunda Chwarzyńskiego, który jest po oryginalnych gołębiach od Helmuta i Alfonsa Klaasa. (Co ciekawe, od niedawna rodzice tego gołębia, oryginalne Klassy są również u Adama Gasperowicza.) W ten sam sposób poznał gołębie od tego wybitnego hodowcy, w tym czołowego gracza na wielu wspólnych gołębnikach. W późniejszym czasie sprowadził kolejne gołębie od Helmuta Klaasa (w tym roku trzy sztuki). Nie ma co się dziwić, potomstwo po gołębiach z tego źródła lata rewelacyjnie. Żeby nie być gołosłownym napiszmy chociażby o bieżącym sezonie. Z 50 gołębi przyciemnianych 13 to wnuki i dzieci po Klaasach. Siedem z nich zrobiło komplet konkursów w Oddziale, a 6 sztuk jest w pierwszej 8 lotników na Oddział (prawie wszystkie z krzyżówki Maratończyk x Klaas). W międzyczasie zdarzały się także inne wartościowe gołębie z takich źródeł jak: Schroyens (rasa Houben), Koopman, Vandenabeele, Poortvliet (mistrz Holandii w 2008r. na średnim dystansie) czy Robert i Stanisław Stolarczyk z Oddziału Wojcieszów.

Jeśli chodzi o statystyki, to zazwyczaj gołębi dorosłych na spisie jest około 50 sztuk. W przyszłym roku będzie więcej (około 100), bo Adam Gasperowicz będzie testował „ulepszony” system lotowania. W ostatnich latach stosowane było wyłącznie wdowieństwo klasyczne samców, czyli samice nie były lotowane, a służyły tylko do „obsługi”. Natomiast w przyszłym roku planowane jest wdowieństwo klasyczne zarówno samców jak i samic. Do tego celu zostanie przeznaczone około 30 samic rocznych. W pierwszej „50” na spisie gołębi będzie około 25 dwuletnich i starszych samców oraz właśnie roczne samice. Poza „50” będą natomiast roczne samce. Jak mówi Adam: „Ryzyk-fizyk. Jeśli nawet roczne samice nie polecą dobrze, to chociaż nie będzie mnie kusiło, żeby ładować do końca roczne samczyki. A dzięki temu, za dwa lata będzie solida ekipa. Uwzględniając dzisiejsze zasady GMP będę dążyć, żeby w pierwszej „50” były gołębie od dwulatka wzwyż, a roczniaki poza „50”. Programy lotowe są ciężkie, więc z roczniakami trzeba bardzo uważać”.

Adam Gasperowicz chce przetestować rewolucyjny system prowadzenia samic. Do momentu rozpoczęcia sezonu lotowego będą one normalnie oblatywane koło gołębnika i wywożone na prywatne wywózki. Natomiast w samym sezonie nie będzie oblotów, wyłącznie treningi, 2-3 razy w tygodniu z 40-50km. Ciekawy test, prawda? Bohater naszego reportażu nie należy od konserwatywnych hodowców, którzy trzymają się ściśle jednej metody. Jak sam żartuje, woli nie czytać gazetek dla hodowców, nie oglądać filmów, bo jak coś ciekawego zobaczy, to do momentu aż sam tego nie spróbuje, będzie mu to ciągle „siedzieć” w głowie i męczyć. A tak zupełnie na serio, to warto podkreślić, że Adam Gasperowicz lubi eksperymentować i sprawdzać różne metody prowadzenia hodowli. Jak sam mówi: każdą metodę, warianty czy też sztuczkę hodowlaną lub sam przetestować. Jeśli okazuje się dobra, to wprowadza ją do hodowli, jeśli nie, to raz na zawsze o niej zapomina.

Przedział dla wdowców u Adama GasperowiczaWracając krótko do statystyk. Gołębi młodych w tym roku było 130, trochę za dużo, jak sam zauważył nasz rozmówca, ale to też było związane z „eksperymentem”, który prowadził. Otóż niecałe 90 gołębi, to były gołębie wczesne przygotowywane pod metodę przesuwanych drzwi („wdowieństwo młodych”). Pozostałe 40, to były wiosenne młode prowadzone w klasyczny sposób.

W rozpłodzie jest 20 par i tyle Adam Gasperowicz stara się utrzymywać. Pokusy na wprowadzenie kolejnych gołębi cały czas są, ale docelowo to prosta droga do problemów. Dlatego raczej jak dochodzi jakaś para, to inna musi zrobić miejsce.

Jeśli chodzi o gołębnik Adama Gasperowicza, to znajduje się on na piętrze murowanego budynku gospodarczego. Praktycznie od 10 lat nie były dokonywane w nim zmiany. Aż do tego momentu. Aktualnie powstaje bowiem nowy gołębnik dla gołębi młodych oraz dodatkowe przedziały dla dorosłego stada lotników. Obecnie wdowce mają 3 przedziały (po 12 półek) z korytarzem od strony frontowej, a samice 1 przedział. Wylot jest skierowany w kierunku południowym. Na ścianie frontowej znajdują się 3 osiatkowane okna, które stanowią dopływ świeżego powietrza. Na zachodniej ścianie budynku znajduje się woliera. Dach pokryty jest blachą. W gołębniku wdowców podłogi są pełne. Każdy przedział posiada okno dachowe – element wyjściowy systemu wentylacji. Przedziały oddzielone są od korytarza pełną płytą. Dzięki temu w przedziałach jest zawsze trochę ciemniej niż na korytarzu.

Zanim przejdziemy dalej, to wypiszmy chociaż największe osiągnięcia Adama Gasperowicza w hodowli gołębi, który od kilku lat jest to czołowym hodowcą Okręgu Zielona Góra. Na listach Okręgowych pojawia się regularnie od 2005r., jednakże my skupimy się na ostatnich 3-4 sezonach. W roku 2012 na szczeblu Okręgu zdobyto m.in. tytuły: II-wice Mistrza w kat. C i Super Pucharze Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej oraz tytuły Przodowników: 2. w kat. D (w tym 2. lotnik), 2. w kat. A (w tym 5. lotnik), 2. w Mistrzostwie Olimpijskim, 2. w krótkim i średnim dystansie, 5. w GMP, 5. w kat. D (w tym 7. lotnik), 7. w kat. B (w tym 8. lotnik). Gołębiami młodymi: 1. Przodownik z całości. W sezonie 2013 na szczeblu Okręgu m.in.: Mistrz w drużynie 5 lotników, I-wice Mistrz w kat. A (w tym 2. lotnik), kat. D, krótki dystans oraz drużyna 3 lotników. II-wice Mistrz w kat. Roczne. 1. Przodownik w kat. B (w tym 2. lotnik). W Regionie:  Mistrz kat. Roczne, 1. Przodownik w kat. A (w tym 7. lotnik), 8. Przod. w kat. D. W sezonie 2015 na szczeblu Okręgu m.in.: Mistrz w kat. średni dystans, I-wice Mistrz w kat. A, 1. Przodownik w kat. D, 3. Przod. w Intermistrzostwie, 6. Przod. w kat. B. W sezonie 2016 na szczeblu Okręgu m.in.: II-wice Mistrz w lotach gołębi młodych - 948,49pkt. Oczywiście przedstawiliśmy najważniejsze osiągnięcia uwzględniając szczebel Okręgu i wyższe. Ponadto warto zaznaczyć, że lata 2013-2016 były specyficzne, ponieważ w tym czasie Adam Gasperowicz jako współorganizator wspólnego gołębnika Gostyń, w pierwszej kolejności musiał skupiać się właśnie na tych gołębiach.

Dalszy reportaż kontynuujemy od opisu prowadzenia gołębi młodych w tym sezonie, ponieważ nimi Adam Gasperowicz zrobił największą furorę, przede wszystkim w Oddziale. Jako jedyny hodowca zdobył komplet 40 konkursów z 5 lotów na zasadach 8 z 15. W klasyfikacji 5 z całości wyprzedził kolejnych hodowców o ponad 8 punktów, gdzie rywalizował m.in. z: Mirosławem  i Sylwią Ślemp, Sławomirem Bosiem, Andrzejem Sobczakiem, tandemem Kopaczyński-Debert, tandemem Chutkowski-Kasedra, tandemem Pędziwiatr-Pęgal, Jarosławem Balasem, Mariuszem Dybizbańskim, Romanem Muszyńskim, tandemem Oleksy, Arturem Frąckowiakiem, tandemem Bursztynowicz-Krupa, Jarosławem Fuchsem, Janem Szyrszeniem (wymieniono pierwszą „15” Oddziału w klasyfikacji 5 z całości).

Jak wspominaliśmy wcześniej, niecałe 90 gołębi młodych pochodziło z tzw. lęgów wczesnych, po gołębiach rozpłodowych. Łączenie w pary nastąpiło pod koniec listopada. 30 młodych z pierwszego lęgu było obrączkowanych na początku stycznia. Młode z kolejnych lęgów były obrączkowane w lutym-marcu oraz w kwietniu. One także dołączały do tych gołębi i łapały się jeszcze pod zaciemnianie. Przyciemnianie zaczęło się pod koniec lutego i trwało do połowy czerwca. W tym czasie zaciemnienie było od godziny 17:00 do 10:00 rano. Po odsadzeniu gołębi, gdy warunki atmosferyczne na to pozwalały, to odbyły się 2-3 wolne obloty i później już gołębie były zamknięte do początku maja. Plan na przyszły rok zakłada, że regularne obloty zimowych młodych zaczną się wcześniej, ale to tylko jeśli aktywność drapieżników na to pozwoli. Kilka pierwszych dni, to obloty wolne, młódki mogą robić co chcą. Po kilku takich dniach wchodzi pierwszy krok dyscypliny: wszystkie gołębie muszą wychodzić z gołębnika. Po kolejnych kilku dniach wszystkie gołębie muszą latać. Dość szybko obloty zaczynają być w pełni kontrolowane. Adam Gasperowicz pilnuje, żeby gołębie latały tyle ile się od nich aktualnie wymaga. Docelowo oblot gołębi musi trwać 1 godzinę. Niestety bez wymuszania aktywności, raczej zbyt długo gołębie by nie polatały, a przecież jakoś formę muszą wypracowywać – podsumowuje nasz rozmówca. Na 1,5 miesiąca przed pierwszym lotem obloty są dwa razy dziennie. Natomiast wcześniej, jeśli jest tak możliwość to też dwa razy, niestety często jest jednak tak, że oblot młodych jest tylko raz dziennie, a czasami nawet w ogóle. Na około 5 tygodni przed sezonem wprowadza się także prywatne wywózki. Tutaj zasada jest prosta – czym więcej tym lepiej. Zaczyna się delikatnie od 5 km i zwiększając stopniowo dystans dochodzi do ok. 40-50km. W czasie sezonu wywózki są kontynuowane, 2-3 razy w tygodniu – jest to ważne. Na początku młode wypuszczane są klatkami, a więc wracają do domu małymi grupami. Dopiero później wypuszczane są całym stadem. Kiedyś Adam Gasperowicz próbował także pojedynczego wypuszczania gołębi. Zaletą było to, że gołębie, które sobie poradziły z samodzielnym lotem, później już praktycznie nie ginęły. Natomiast wadą było to, że jednak nie wszystkie radziły sobie z taką próbą sił. Po przemyśleniach ocenił, że samodzielne treningi dla młódków to zbyt duże wyzwanie, a i niekoniecznie tylko złe gołębie nie wracały.

Po lewej korytarz, po prawie przedziały. Gołębnik Adama GasperowiczaIstotne w hodowli Adama Gasperowicz jest dość szybkie zrzucanie młodych na podłogę. Jak tylko obrosną trochę w piórka, jest ich więcej, to lądują na podłodze. Podsypuje im się karmę, dokarmiają je samce i tam dojrzewają. Gdy „obrosną” pod skrzydłami, to przenosi się je do ich gołębnika. Pierwsze szczepienie na paramyksowirozę odbywa się na kilka dni przed odsadzeniem. Drugie idealnie byłoby zrobić po 3-4 tygodniach, ale wychodzi różnie, ponieważ dostosowuje się je do szczepienia gołębi z kolejnych lęgów. Najczęściej jest tak, że gołębie z danego lęgu są szczepione pierwszy raz, a z poprzedniego lęgu drugi raz. Wraz z drugim szczepieniem na „paramykso” dodaje się jeszcze szczepienie na ospę. Kwestia szczepień dla Adama Gasperowicz jest bardzo ważna. Stosowany jest „system” oznaczania gołębi znacznikami, tak, że żadnego nie ominie podwójne szczepienie.

W momencie szczepienia nie stosuje się żadnej kuracji, jak to ma często miejsce w wielu hodowlach. Ponadto w pierwszym okresie życia młódków, zazwyczaj do momentu rozpoczęcia oblotów, poza odpowiednią karmą młódkom w ogóle nie podaje się suplementów. Adam Gasperowicz zauważa, że karma jest tak urozmaicona i bogata w substancje odżywcze, że młódkom nic więcej nie trzeba. To samo tyczy się ewentualnych „kuracji w ciemno” na zasadzie „dmuchania na zimne”. Gołąb musi mieć odpowiednią naturalną odporność, żeby mieć z niego w przyszłości pociechę. Jeśli w pierwszym okresie życie nie radzi sobie sam, to niestety  nie może zostać w hodowli. Z tego samego względu Adam Gasperowicz nie dba przesadnie o higienę w gołębnikach. Są ruszta i dopóki nieczystości znajdują się pod rusztami, to się nie sprząta. Pojniki są regularnie czyszczone i wymieniana na suche tylko w okresie sezonu i tuż przed nim, poza tymi okresami zabiegi higieniczne są ograniczone do minimum. Podkreślamy, że celowo – gołębie mają posiadać odpowiednią odporność naturalną.

Kuracje na „żółty guzek” (rzęsistek), kokcydia itp. są realizowane przed sezonem i jeśli zaobserwuje się coś niepokojącego, to także w trakcie sezonu. Od dwóch lat z powodzeniem stosuje się także preparat Fungi Pulver z firmy Vet-Schroeder-Tollisan przeciwko zakażeniom grzybiczym. Adam Gasperowicz w aspekcie zdrowia opiera się na swoim długoletnim doświadczeniu hodowlanym, które jak do tej pory go nie zawiodło. A może wszystko się udaje, bo ogólnie ze zdrowiem jego gołębi nie ma większych problemów?

Po odsadzeniu młode dostają karmę BK Młode z firmy Mrowca (bez kukurydzy i pszenicy) praktycznie bez ograniczeń. Trwa okres ich rozwoju, więc nie ma mowy o ograniczeniach pokarmu. Dodatkowo przyciemniane młode dość szybko zrzucają pióra okrywowe, więc tym bardziej potrzebują dostatku substancji budulcowych. W momencie rozpoczęcia oblotów przechodzi się na mieszankę trzech karm z firmy Mrowca: Młode Sport (50-60%), lekkostrawna i super dieta. Wymieszane razem są podawane do końca sezonu lotowego. Adam Gasperowicz bardzo chwali karmy tej firmy. Mają bardzo dobry skład w połączeniu z dobrą ceną. Kiedyś stosował karmy jednej z czołowych zagranicznych firm, jednakże z czasem zauważył, że skład karmy Mrowca jest niemalże identyczny, a cena niższa. „Kropką nad i” był test kiełkowania, który karma od polskiego producenta zdała o wiele lepiej. To przesądziło o zmianie. Do gotowej mieszanki karm nie dodaje się już pojedynczych komponentów typu kukurydza, słonecznik czy konopie. W przypadku gołębi dorosłych czasami osobno dodaje się kukurydzę, ale nie u młodych.

Ciekawostką jest karmienie w dniu powrotu z lotu. W tym dniu gołębie dostają wyłącznie ryż paddy. Po locie łatwym, pojawia się on często także w poniedziałek rano. Dlaczego tak? Gołębie po locie mają często tendencje do pobierania o wiele za dużej ilości karmy. W przypadku normalnej karmy Adam Gasperowicz zauważył, że skutkiem jest jej długie zaleganie w wolu. Z tego powodu karmienie w poniedziałek jest problematyczne. Gołębie nie mają odpowiedniego apetytu, co także odbija się na posłuszeństwie na oblocie. Natomiast w przypadku ryżu paddy, nawet jego nadmierne pobranie nie jest problem. Szybko mięknie w wolu i jest trawiony. Dzięki temu w poniedziałek bez problemu można wrócić do odpowiedniego cyklu karmienia i oblotów. W dniu koszowania gołębie dostają małą porcję karmy, tak aby pobrały wodę. Przeprowadzone przez Adama testy pokazały, że jeśli gołąb „czegoś nie dzióbnie”, to raczej się nie napije.

Karmienie odbywa się dwa razy dziennie, po oblotach. Porcjowanie dawek karmy odbywa się na zasadzie dosypywania połączonego z obserwacją gołębi. Dąży się do tego, żeby gołębie były najedzone, ale nie przejedzone. Albo inaczej: muszą być posłuszne, „ciągnąć” do każdego karmienia. Jeśli ociągają się z wejściem do gołębnika, nie lecą z ochotą do karmnika, to znaczy, że poprzednim razem daliśmy za dużo.  Oczywiście duży wpływ na apetyt danego dnia ma pogoda, wykonany oblot itd., dlatego zagadnienie karmienia gołębi nie jest łatwe. Prawidłowe karmienie wymaga obserwacji gołębi i umiejętności odpowiedniej interpretacji ich zachowań. Hodowca, który to umie, najczęściej wygrywa później na lotach. Oczywiście trzeba być cierpliwym i liczyć się z tym, że można popełnić błąd. Jeśli okaże się, że daliśmy gołębiom za dużo, ich posłuszeństwo spada, to po prostu reagujemy. Adam Gasperowicz nie raz rezygnował zupełnie z jednego posiłku w czasie dnia, dzięki czemu na drugi dzień wszystko wracało do normy.

Jeśli chodzi o dodatki żywieniowe, to Adam Gasperowicz jest zdecydowanym minimalistą w tym aspekcie. Kluczowymi suplementami są Gervit-W, Moorgold oraz RO200 z firmy Rohnfried, Glut-Amin i Magnesin z firmy Backs oraz wszelkie grity i mieszanki minaralne, w tym Tauben Kuchen z firmy Backs. Nie stosuje się w ogóle olejków. W karmie jest słonecznik łuskany, konopie, więc elementów tłuszczowych gołębiom nie brakuje – z takiego założenie wychodzi nasz rozmówca.

Motywacja młodych gołębi opierała się na metodzie przesuwanych drzwi. Metoda ta przypomina trochę metodę wdowieństwa, dlatego czasami nazywana jest „wdowieństwem młodych”. W tym celu młode gołębie dzieli się według płci i umieszcza w różnych przedziałach. Adam Gasperowicz dość późno rozdzielił młode gołębie w tym roku. Większość „źródeł” podaje, że należy to robić jak najszybciej się da. Niestety wymaga to jednak odpowiedniej liczby przedziałów w gołębniku. Po rozdzieleniu gołębi każda z grup prowadzona jest osobno. Osobne obloty, osobne karmienia itd. Jedynie po locie treningowym oraz konkursowym następuje spotkanie wszystkich młodych razem. Ogromny wkład w sukces tej metody miała żona Adama. Chodzi przede wszystkim o realizację treningów. Gołębie wypuszczane się osobno, najpierw samiczki, później samce. Zadbać należy, aby spotkanie nastąpiło w środku gołębnika, a nie na dachu, bo wtedy jest tragedia, gołębie nie są  posłuszne. Najłatwiej jest to zrealizować w dwie osoby. Jedna jedzie z gołębiami, a druga woła i zachęca do szybkiego wejścia. Po karmieniu następuje rozdzielenie. W dniu koszowania nie było pokazywania.

Większość młodych gołębi „leciała” ze spoczywaków, tylko niewielka grupa mogła skorzystać z dostawionego regału z półkami. Co ciekawe (kolejny eksperyment Adama!), było także kilka samiczek, które przeniesiono do gołębnika wdowców i sparowano z dorosłymi samcami. Jakie były efekty? Niestety z żadnej grupy młódki nie wyróżniały się na lotach na tyle znacząco, żeby stwierdzić, że któraś opcja jest najlepsza. Jednakże nie jest wykluczone, że zostaną przeprowadzone kolejne testy w tej kwestii. Natomiast jeśli chodzi o porównanie osiągnięć gołębi zaciemnianych do grupy gołębi nieprzyciemnianych (wspomniane 40 sztuk), to  może nie zdecydowanie, ale lepiej wyglądały te przyciemniane. Szczególnie w końcówce sezonu było to widać. W sumie ze 130 gołębi zginęło około 15 gołębi.

Jeśli chodzi o upierzenie u gołębi zaciemnianych w momencie rozpoczęcia sezonu lotowego, to wszystko było książkowo. Pokrywa wymieniona, natomiast lotki, to maksymalnie wyrzucona trzecia. U większość gołębi tylko jedna lub dwie, a zdarzało się nawet, że w ogóle. Niestety to co cieszyło przed lotami, jest zmartwieniem po lotach. Trzeba zadbać, aby gołębie zdążyły wymienić wszystkie lotki, ponieważ niespełnienie tego warunku, to często problemy w kolejnym sezonie. W tym celu Adam Gasperowicz oprócz urozmaiconej karmy, podawanej do syta, podaje dodatki żywieniowe wspomagające pierzenie, m.in. Taubengold i Gervit-W z firmy Rohnfried, Glut-Amin, Vi-Spu-Min i Tauben Kuchen z firmy Backs oraz wszelkiego rodzaju dobrej jakości grity i mieszanki minaralne tzw. wiaderka (np. Multi-Power-Mix z firmy Paloma). Gołębie zrzucają po 2-3 pióra, więc w sposób szczególny trzeba zadbać, aby gołębiom niczego nie brakowało.

Młode gołębie, po sezonie lotowym, jak najszybciej przenosi się do gołębnika dorosłych. Unikać należy czekania z przenosinami do wiosny. To jest jak proszenie się o problemy – podsumowuje bohater naszego reportażu. Gołębie wracają do poprzedniego gołębnika, są problemy z parowaniem itd. Pomimo szybkich przenosin nie zauważono problemów z przebiegiem pierzenia.

Choroba młodych. Niestety jak większość hodowców także i u Adama Gasperowicza pojawia się ten problem. Na szczęście najczęściej jak szybko choroba się pojawia, tak szybko znika. O jednym popełnionym błędzie wspomniał bohater naszego reportażu. Otóż w tym roku choroba pojawiła się u późniejszych młodych (tych z wiosny). Pomimo tego, że wczesne młode (zimowe) były zdrowe, to w myśl zasady „lepiej dmuchać na zimne” podano lek wszystkim gołębiom. Co się okazało? Po 2-3 dnia późniejsze młode były zdrowe, a te wczesne zachorowały. Adam nie ma wątpliwości, że „zapobiegawcze” podanie leku wywołało chorobę. Więcej tego błędu nie popełni. Idealne rozwiązanie, to separacja chorych gołębi do osobnego gołębnika – do tego będzie dążył. A leczenie całego stada tylko wtedy, jak całe stado będzie miało objawy chorobowe.

Przejdźmy do opisu prowadzenia gołębi dorosłych. Ten sezon gołębi dorosłych dla Adama Gasperowicza był przejściowy – zaplanował, że będzie lotował tylko połowę sezonu. Dlaczego? Ponieważ od momentu jak Adam Gasperowicz zaczął prowadzić wspólny gołębnik, to co roki najlepsze dorosłe gołębie były sprzedawane i w związku z tym w tym roku za dużo dorosłych gołębi nie miał. Ponadto chciał spróbować opisywanej wcześniej metody parowania młodych samic z wdowcami. Ważny był również pierwszy od kilku lat wyjazd na urlop, na który zasłużyła przede wszystkim rodzina Adama. Ze względu na WG wyjazd pomiędzy sezonami gołębi młodych i dorosłych był niemożliwy. Po przerwaniu lotów praktycznie od razu rozdzielił gołębie według płci. Jak pisaliśmy wcześniej, do wdowców zostały dołączone młode samice.

W przypadku normalnego przebiegu sezonu lotowego, na jesień dorosłym lotnikom pozwala się na gniazdowanie i wychów jednego młodego. Nie dopuszcza się do zniesienia kolejnych jajek – następuje rozdzielenie i kolejne etapy roku hodowlanego: pierzenie i okres spoczynkowy, gołębie spędzają odseparowane. W tym czasie nie realizuje się także oblotów. Straty z powodu drapieżników są zbyt duże, żeby sobie na to pozwolić. W okresie spoczynkowym, po zakończeniu pierzenia, przechodzi się na mieszankę karmy pierzeniowej (bo zostaje) z jęczmieniem i pszenicą. Co ciekawe, kiedyś Adam Gasperowicz potrafił stosować nawet dwa miesiące sam jęczmień i też nie było problemów.

Parowanie w gołębniku lotowym przez kilka ostatnich lat odbywa się ok. 15-20 marca. U każdej pary pozwala się na wylęg tylko jednego młodego. Do momentu, kiedy do pierwszego lotu jest 2-3 obydwoje rodziców wychowuje młódka. Później następuje rozdzielenie i „jedynaka” wychowuje już tylko samiec. Nie stosuje się najczęściej stosowanej obiegowej opieki. Dlaczego? Od jednego z kolegów Adam Gasperowicz usłyszał coś w tym stylu: „Samiec nie jest głupi. Przy systemie obiegowym opieki wie, że jak on nie nakarmi młodego, to samica to zrobi. A jak samicy nie będzie, to będzie wiedział, że tylko od niego zależy dalszy los młódka! I to jest motywacja!”. Na tej wskazówce opiera się stosowana przez Adam metoda. Jak rozdzieli gołębie i młode zostawia wyłącznie pod opieką wdowców, to od razu widzi mocniejszy ciąg do gołębnika. Dzięki późnemu terminowi łączenia w pary od młodego wdowce lecą nawet do 4-5 lotu. W przyszłym sezonie grupa samic z metody klasycznej będzie miała taki system, natomiast grupa samców z metody klasycznej będzie miała wariant suchy (2 lęgi, ale bez wychowu młodych).

Gołębie lotowe dobierane są w pary przez hodowcę. Oczywiście żadna para nie może być łączona na siłę. Po umieszczeniu gołębi razem w półce obserwuje się ich reakcje. W przypadku negatywnego sygnału szuka się innego połączenia. A więc stosuje się zasadę kompromisu – dobór w pary sugeruje hodowca, jednakże zawsze musi być „miłość” pomiędzy gołębiami z pary. Samo parowanie przebiega bez większych problemów. Samce, łącznie z rocznymi, mają już dawno obrane półki. Do każdej z nich wkłada się samicę i zamyka. W każdym przedziale łączy się tak do 12 par. Stopniowo, jak tylko widać, że jakaś para jest już „złączona”, to otwiera się półki. Co ważne, w początkowym okresie przedziały są zamknięte, tak aby gołębie, przede wszystkim samice, trzymały się swojej części. Ważne jest jednak, aby po dobraniu się par, ale jeszcze przed zniesieniem jajek, umożliwić gołębiom przechodzenie między przedziałami. Dlaczego? Ponieważ podobieństwo w wyglądzie przedziałów może sprawić, że przez kilka dni po umożliwieniu swobodnego poruszania po całym gołębniku, gołębie przez pomyłkę będą lecieć do nie swoich półek. Gdy są jajka, często kończy się to ich pobiciem. Po kilku dniach pomyłek już nie ma, a złożone później jajka są bezpieczne.

Jak pojawiają się młode, to pojawia się lepsza karma – BK (bez kukurydzy). Stosowana jest ona do ostatniego tygodnia przed pierwszym lotem. Wówczas dochodzi karma lotowa. Wtedy od niedzieli do wtorku-środy jest mieszanka karmy BK z lotową (50:50), a od środy-czwartku jest czysta lotowa (bez nasion strączkowych). Taki system jest do 4-5 lotu. Po odsadzeniu młodych przechodzi się na system trójfazowy. Od niedzieli do poniedziałku faza 1. (Dieta, czasami Super Dieta), później faza 2. (Champion, Excklusive) i w zależności od lotu odpowiednio długa faza 3. (Energetyczna Wdowce, Lekkostrawna, Wdowce Plus, Super Dieta). Przy lotach zapowiadających się na łatwe faza 3. trwa od 2 do 2,5 dnia, a przy ciężkich od 3 do 3,5 dnia. Całe żywienie oparte jest tak samo jak w przypadku gołębi młodych na karmach z firmy Mrowca. Karmienie w dniu koszowania zależy od lotu. Na pierwszych, krótkich i zapowiadających się na łatwe, lotach, potrafi być bardzo symboliczne, tylko tyle, żeby gołębie chciały się później napić. W dalszej części sezonu jest już normalnie. Gołębie dostają w różnej dawce to samo, co dostaną po locie. Adam Gasperowicz w swojej hodowli zauważył, że jeśli gołębie w dniu koszowania nie są zbytnio zainteresowane jedzeniem, to oznacza, że dobrze je przygotował, a lot wtedy jest  prawie zawsze dobry. Natomiast gdy w sobotę „rzucają” się na karmę, to jest zły znak. We wcześniejszych dniach musiał nastąpić gdzieś błąd.

Zasada porcjowania karmy u gołębi dorosłych jest inna niż u gołębi młodych. U młódków chodziło o stałe utrzymanie posłuszeństwa. Natomiast u dorosłych, ze względu na trudność sezonu lotowego, samo posłuszeństwo to za mało. Karmi się raczej do syta, jednakże nie dopuszcza do przekarmiania. Jeśli karma zostaje w karmniku, a zainteresowanie u gołębi spada, to się zsypuje resztę. Trzeba pilnować, żeby ciąg do karmy nie spadł poniżej pewnej granicy – podkreśla Adam Gasperowicz. Jeśli spada, co się zdarza, to można jednorazowo zmniejszyć porcję (np. do 50% dawki podstawowej) lub nawet zupełnie zrezygnować z jednego posiłku.

Jeśli chodzi o dodatki żywieniowe, to oprócz tych wymienionych przy okazji tematu gołębi młodych, używa się jeszcze Carni Speed, Blitzform oraz tylko po ciężkich lotach elektrolit, wszystkie z firmy Rohnfried.

Pierwsze obloty przed nowym sezonem odbywają się nawet w końcówce stycznia lub na początku lutego. Dużo zależy od aktywności ptaków drapieżnych. U Adama Gasperowicza, w związku z metodą lotowania było też łatwiej, na oblot idzie tylko jedna grupa gołębi – samce. Oczywiście są to wolne obloty – gołębie robią co chcą. Dyscyplina, w tym przypadku kontrolowane obloty dwa razy dziennie, z odpowiednio dobraną długością lotu, pojawia się już na początku marca. Trochę problemów jest po złączeniu w pary, bo trzeba wybierać samce. Na szczęście trochę pomaga natura, gdy samice siedzą na gniazdach, to łatwiej jest wygonić na oblot same samce. Problem z dość szybką wprowadzaną dyscypliną lotową i chęcią osiągnięcia formy sprawia, że co roku kilka lotników dotyka problem tzw. zwichrowanego skrzydła.

Prywatne wywózki gołębi dorosłych odbywają się tylko przed sezonem – czym więcej tym lepiej. Natomiast w czasie sezonu Adam Gasperowicz już nie wywozi gołębi. Oczywiście zanim zapadła taka decyzja odbyło się kilka testów. Żadnych korzyści z treningów w czasie sezonu nie zauważono, więc nie ma sensu ich robić.

Podstawą motywacji jest pokazywanie w dniu koszowania oraz zawsze (!) czekająca na wdowca samiczka. To jest właśnie siła wdowieństwa klasycznego. Na każdego wracającego z lotu gołębia czeka partner. Czy może być lepsza nagroda? Samice w dniu lotu wypuszczane są swobodnie na cały gołębnik. Co ciekawe! Jest to super motywacja dla samców, które nie mają swoich półek (najczęściej roczniaków). Adam Gasperowicz ma zawsze więcej samców niż półek, więc część gołębi jest na podłodze. To sprawia, że z chęcią wracają one z lotu, bo wtedy mają możliwość chociaż chwilowego zajęcia jakieś półki i obcowania z samicami. Ta sytuacja dodatkowo dopinguje starsze samce, które wiedzą, że muszą się śpieszyć do domu, bo kawalerów chętnych na zajęcie ich miejsca jest wielu!

W ten sposób lotowane są roczniaki i co ciekawe, te z podłogi u Adama Gasperowicza lecą o wiele lepiej niż te co mają swoje półki. A propos roczniaków, to lecą one na pewno loty do kat. A i B. Jeśli na pierwszych 5 lotach sezonu jakiś roczniak leci poniżej oczekiwań, to trafia na czarną listę. Jedyna możliwość powrócenia do łask, to udział w lotach dłuższych i udowodnienie, że zasługuje się na dalszy pobyt w gołębniku. Natomiast te roczniaki, które wykażą się na początku sezonu, to są oszczędzane i idą wyłącznie na loty krótkie. Za takie traktowanie odwdzięczają się za to w kolejnych sezonach.

Ostatni z zasadniczych tematów to selekcja. Według Adama jeden z najważniejszych elementów hodowli gołębi. Co ważne, selekcja nie powinna dotyczyć tylko, gdy w gołębniku mamy problem z nadwyżką gołębi, lecz zawsze. U Adama Gasperowicza głównym kryterium są wyniki lotowe. Od roczniaków oczekuje się 50% konkursów. W przypadku czołowych konkursów może być ich mniej. Natomiast gołębie dwuletnie i starsze muszą mieć kilka czołowych konkursów, a dokładnie dobre wyniki do kategorii. Nieraz Adam sprzedawał lotnika z 12 konkursami w sezonie. Nie miał on bowiem ciekawych wyników do żadnej z kategorii. Dzięki takiemu podejściu poziom hodowli idzie do góry. Niektórych może dziwić jakie gołębie Adam wycofuje ze stada (czyt. u innych byłyby to czołowe lotniki), ale to jedyna droga, aby być coraz lepszym.

Dla osób, którym podoba się opisany „system” prowadzenie hodowli przez Adama Gasperowicza, a osiągnięte wyniki robią wrażenia, mamy dobrą wiadomość. Otóż w dniach od 28 października do 6 listopada 2016r. w systemie aukcyjnym na portalu SuperGolab.pl będzie wystawionych do sprzedaży 20 gołębi z hodowli bohatera naszego reportażu. Będą to przede wszystkim późne młode po najlepszych gołębiach rozpłodowych Adama. Ponadto będzie 6 gołębi starszych (roczniki 2008, 3 x 2012, 2014 i 2015) oraz perełka, lotnik PL-0366-16-2803, zwycięzca lotu Minden 2016 z 478km przeciwko 2332 gołębi. Adam na tym locie, w klasyfikacji drużynowej 3 z 5 zajął 2. miejsce. Drużyna była złożona z gołębi linii Maratończyk x Klaas. Warto wspomnieć, że drużyna żony Adama, Marzeny, zajęła 9. miejsce. Film z prezentacją gołębi przeznaczonych na aukcję, zdjęcia sylwetek i oczu gołębi, rodowody oraz dodatkowe informacje będą dostępne w ramach aukcji na stronie aukcje.supergolab.pl. Zapraszamy do udziału!