02.07.2016 Wyświetleń: 3235

Felieton Jana Górskiego - porady na SIERPIEŃ

jan gorskiNa łamach Poradnika Hodowcy publikowaliśmy felieton Jana Górskiego z Nowej Soli, hodowcy z ponad 25-letnim doświadczeniem hodowlanym. Stał się on hitem wśród czytelników. Wielu hodowców, którzy wówczas nie prenumerowali Poradnika, pytał nas czy zostanie on powtórzony. Spełniamy Waszą prośbę. Teraz i Ty, Drogi Hodowco, możesz się zapoznać z treścią felietonu.

Autor: Jan Górski, Oddział 0362 Nowa Sól, Okręg Zielona Góra
tel. +48 695 081 778, www.HodowlaGolebi.com

Korzystając z możliwości pisania feletionu do Poradnika Hodowcy chciałbym na wstępie określić co będzie znajdować się w moich tekstach. Będę w nich pisał o wskazówkach hodowlanych, a przede wszystkim o praktykach hodowlanych jakie stosuje w swojej własnej hodowli. (...)

To o czym będę pisał, to jest moja wiedza i moje doświadczenie. Jestem pewien, że znajdzie się wielu, którzy się ze mną nie zgodzą. To normalne. Do sukcesu w naszym sporcie nie wiedzie  tylko jedna droga. Sposobów jest dużo i każdy z nas musi być tego świadomym. Moim celem jest pomóc tym, którzy potrzebują i chcą poznać wiedzę hodowcy, który odniósł nie małe sukcesy w sporcie gołębiarskim. Ci, którzy wiedzę mają, niech porównają ją z moją i być może (trzymam za to kciuki) wyciągną jakieś nowe, spektakularne wnioski, które pomogą jeszcze bardziej podnieść poziom swojej hodowli. (...)

Porady na SIERPIEŃ

W chwili publikacji bieżącego numeru czasopisma (Poradnik Hodowcy nr 7/2013, wydrukowany 2 lipca 2013r.) do końca sezonu gołębi starych będą 4 loty, które są ważne zarówno dla wyników w Generalnym Mistrzostwie Polski (loty długie), ale także dają możliwość poprawienia wyników w kategoriach. Często też decydują o zdobyciu mistrzostwa w Oddziale. W tym okresie hodowca powinien już wiedzieć, które gołębie już zasłużyły na zimowanie, a które jeszcze muszą się wykazać i na to zasłużyć. Warto też pamiętać o poradach z ostatniej części felietonu, gdzie pisałem, że czasami gołąb może zrobić więcej pożytecznego zostając w domu niż idąc na lot.

Częstym problemem, szczególnie w końcówce sezonu jest spadek formy u gołębi. Jeśli jest to spadek spowodowany „monotonią” w hodowli, to źle nie jest. Gorzej jak jest to spadek formy z powodu nadmiernego wyeksploatowania gołębi w pierwszej części sezonu. Niestety wielu hodowców, którzy twierdzili, że super forma powinna być już na pierwszy lot, teraz zaczyna zauważać, że faktycznie w ten sposób ciężko jest wytrzymać 14-tygodniowy sezon lotowy, gdzie najcięższe loty są na koniec. Po wyeksploatowaniu gołębi ciężko już coś naprawić. Jedyną radą jest odpowiedni dobór gołębi, które idą na lot. Jeśli któryś gołąb chociaż w niewielkim stopniu przejawia symptomy zmęczenia, to jest to znak, że musi on zostać. Przede wszystkim nie można dopuścić do wystąpienia strat w stadzie w perspektywie kolejnego sezonu. Jeśli popełniło się błąd, to trzeba uczciwie to przyznać i zrobić wszystko, aby nie było gorzej. W końcu to nie pierwszy i nie ostatni sezon lotowy.

Jeśli spadek formy jest spowodowany „monotonią”, a wręcz brakiem przyjścia szczytu formy, to jest to moment, aby wyciągnąć największą broń i ewentualne sztuczki hodowlane. Stosujmy wspólne obloty, wspólne kąpiele, tak aby wdowce mogły sobie przypomnieć o swoich partnerach. Po ciężkim locie, warto zrobić w czwartek lub piątek trening-wywózkę na maksymalnie 5 km. Chodzi o to, aby gołębie odzyskały pewność siebie jeśli chodzi o powrót do domu. Po ciężkim locie gołębie mogą mieć traumę, którą taki mini-lot potrafi zwalczyć. Sztuczka z odwracaniem misek i wrzucaniem słomy – to jest moment, kiedy można ją zastosować. Dla tych, którzy lubią dodatkową suplementację gołębi – jest to moment, kiedy warto podać większe dawki witamin, minerałów, aminokwasów, tłuszczy, a przed długim lub upalnym lotem elektrolitu. Warto zagrać też zazdrością u wdowców wykorzystując do tego gołębie, które nie idą na lot. A więc walka o celę lub samicę – wariantów jest sporo, każdy musi wybrać sobie sam, który pasuje do jego gołębnika, aktualnego stanu stada itp.

IMG 1124Po ostatnim locie sezonu w mojej hodowli kontynuuje jeszcze przez tydzień cykl – tak jakby gołębie szykowały się na kolejny lot. Chodzi o to, aby gołębie doszły do siebie po ostatnim locie. Jest to także czas na ewentualne kuracje po sezonie. Warto przebadać gołębie, w tym, pod kątem występowania robaków i jeśli trzeba to przeprowadzić kuracje i/lub odrobaczanie. Ze względu na duże zainteresowanie młodymi gołębiami na jesień pozwalam wdowcom znieść jajka i wychować czasami nawet po 2 młode. Jest to też dobry sposób na nagrodę po ciężkim sezonie lotowym. Wychowanie młodych po sezonie jest też dobrym pomysłem, jeśli przed sezonem zastosowaliśmy suche wdowieństwo. Brak wychowania młodych przed lotami jest często przyczyną parowania się samic, dlatego warto pomyśleć o tym, aby chociaż na jesień dać samicom szanse wychowania młodego. Jeśli ktoś nie chce chować późnych młodych, to najlepiej jest podłożyć sztuczne jajka i jak z nich zejdą, to rozdzielić samce od samic i już osobno przygotowywać do okresu pierzenia.

Jeśli chodzi o karmienie, to po sezonie kontynuujemy dobre karmienie. Nie można z dnia na dzień przejść na ubogą karmę, tylko dlatego, że to już koniec sezonu. Dbamy o jedzenie, o dostęp do słońca. Po oblotach gołębi młodych wdowce mają wolny oblot, a więc swobodny dostęp do latania, wejścia-wyjścia z gołębnika. Jest to ważny element, który wzmacnia przywiązanie do gołębnika, odbudowuje zaufanie, które mogły być obniżone przez trudy sezonu lotowego. Zbyt wolne dochodzenie do siebie po sezonie może sprawić, że pierzenie będzie opóźnione, a wręcz, że będzie przebiegać nie tak jak powinno.

Gołębie młode

Na 15-20 lipca planowana jest zmiana sposobu karmienia i stopniowa zmiana karmy. Chodzi oczywiście o budowanie dyscypliny u młodych gołębi. Odpowiednie karmienie, to praktycznie jedyny czynnik, za pomocą którego można „tresować” młódki i uczyć szybkiego wchodzenia do gołębnika. Poranne karmienie jest przesuwane, tak że najpierw jest oblot, a dopiero później jedzenie. Warto jest wprowadzać już wcześniej własne sygnały (wołanie, gwizdanie, szelest ziarna w metalowej puszcze), tak aby młode gołębie wiedziały na jaki znak mają reagować. Jeśli jest problem z wprowadzaniem dyscypliny, to warto opuścić wieczorny posiłek, wtedy na drugi dzień, po oblocie młódki szybko będą wchodzić do gołębnika. Rozpoczynam też powoli cykl tygodniowy, z trójfazowym karmieniem. poniedziałek-wtorek: dieta, środa-czwartek: lotowa, piątek – energetyczna, sobota-niedziela: superdieta. Staram się też zmieniać karmę pod kątem ilościowym. Mniejsze porcje karmy, ale za to mocniejszej, bogatszej. Wtedy młódki mają energię , aby dobrze trenować oraz są lżejsze co pozwala wyrabiać im szybkość.

Pierwsze 2 tygodnie „dyscypliny”, to nauka wchodzenia. Gdy ten element jest w miarę opanowany, to można myśleć o treningach-wywózkach. Nie musi to być daleko, wystarczy nawet 10km. Z treningami u młodych gołębi wiąże się więcej pozytywnych aspektów niż u gołębi starych. Oprócz nauki powrotu do gołębnika, treningi u młodych są elementem nauki radzenia sobie ze stresem i jednocześnie pozwalają wcześniej wywołać chorobę młodych. Wiele się mówi o wczesnym wywoływaniu choroby u młodych, tak aby nie stało się to w czasie lotów konkursowych. Stres jest głównym „zapalnikiem” i to właśnie wywózki, a wręcz sam fakt łapania w kosze jest idealny do tego celu.

Oczywiście w tym okresie hodowca musi wytężyć swoje oczy i zwiększyć obserwację młodych gołębi. Przy wystąpieniu pierwszych symptomów należy szybko reagować i podać lek. Najlepiej być w ścisłym kontakcie z lekarzem weterynarii, który pomoże, aby ewentualna kuracji była skuteczna. Przestrzegam przed stosowaniem leków w ciemno, jednakże mam też świadomość, że w wielu miejscach ciężko jest o dostęp do lekarza weterynarii, który zna się na gołębiach.

IMG 1122Od 20 lipca zalecam, aby zacząć dość mocno dbać o higienę w gołębniku młodych gołębi. Do 20 lipca nie jest to, aż tak konieczne, a wręcz może być błędne, bo przesadne dbanie o porządek w gołębniku młodych może sprawić, że gorzej wykształci się u nich system odpornościowy. Szczególnie należy dbać o dezynfekcję gołębnika, poideł, karmników oraz koszy transportowych gdy zauważymy niepokojące objawy u młodych gołębi. Nie chodzi tylko o rozprzestrzenienia się choroby we własnym stadzie, ale także u kolegów, z którymi organizujemy wspólne obloty, próby oddziałowe i w końcu loty konkursowe.

W mojej hodowli nie przykładam większej uwagi lotom gołębi młodych, jednakże rozumiem hodowców, którym zależy na dobrym wyniku w tej rywalizacji. Dlatego podkreślę najważniejszą kwestię: treningi w połączeniu z odpowiednią strategią karmienia to największa broń w lotowaniu młodymi gołębiami. Wielu hodowców, którzy osiągnęli dobre wyniki w  lotach gołębi młodych praktykuje nawet codzienne treningi w okresie ostatnich 2 tygodni przed sezonem. Nie wiem czy aż tak często jest konieczne, ale Ci którym zależy, niech o tym wiedzą. Czy pora dnia ma znaczenie na jakość treningu? Sam tego nie praktykowałem, ale wiem, że Marcin Kowalczyk z Oddziału Kępno (w Regionie VI w 2012: I wice Mistrz, w 2011: Mistrz, w 2010: 14 Przodownik w lotach gołębi młodych) praktykuje treningi popołudniowe (czasami bardzo późno), tak aby zachód słońca, kończący się dzień, dopingował je do szybszego powrotu i wyrabiania prędkości. Niedoświadczonych hodowców przestrzegam jednak przed tym: łatwo popełnić błąd, a nocowanie młódków poza gołębnikiem często kończy się dużymi stratami. W mojej hodowli planuje 4 treningi przed sezonem oraz 2 próby oddziałowe.

Otrzymałem kilka pytań na e-mail, na które chciałbym teraz odpowiedzieć. Jedno z nich dotyczyło możliwość organizowania treningów młodych z gołębiami starymi. Choć początkowo wydaje się to być dobry pomysł: gołębie stare nie pozwolą zginąć tym młodym, to jednak uważam, że nie warto tego robić. Tak jak stare nie pozwolą się zgubić młodym, tak samo nie pozwolą im się nauczyć samodzielności.  Młódki muszą radzić sobie same. Jeśli nie będą radziły sobie na treningach z 10-15km, to coś jest z nimi nie tak. Takie jest moje zdanie, choć nigdy tego nie praktykowałem. Może jakiś hodowca tak robi? Jeśli tak, to zachęcam do podzielenia się opinią na ten temat.

Kolejne pytanie dotyczy zrzucania lotek u młodych. Na koniec czerwca moje młode gołębie (przypominam, złączenie w pary było pod koniec lutego) z 1 lęgu mają zrzucone 4, czasami 5 lotek, natomiast te z 2 lęgu - 2-3 lotki. Kiedyś myślałem, że to błąd, gdy w czasie spisywania młodych gołębi (na początku sierpnia) mają one zrzucone już 6-7 lotek. Każdy mówił, że nie ukończę nimi lotów, bo do ostatniego lotu zrzucą wszystkie. Teraz wiem, że to żaden problem. Zmiana karmienia (około 15-20 lipca) sprawia, że młode gołębie wstrzymują zrzucanie lotek, bez żadnych trików. Od kilku lat tak robię i młódki zaczynają loty z 3 lotkami do końca, a kończą zazwyczaj z 1-2. Jeśli samiec o dobrej budowie przed ostatnim lotem ma zrzucone ostatnie pióro, to nie idzie na lot. Dla samic nie ma takiej taryfy ulgowej. O tym temacie napiszę więcej w kolejnej części felietonu.

IMG 0358Ostatni temat, to 2 rodzaje oblatywania młodych gołębi. Jedna z technik, to oblatywanie młodych od razu po odsadzeniu od rodziców. W tej metodzie bardzo ważne jest to, że po zrzuceniu 2 lotki powinna nastąpić przerwa w oblotach. Chodzi o problem z bólem i swędzeniem przy odrastaniu kolejnych piór oraz tym, że młode gołębie stają się dość mocne i przy oblotach bardzo ostro potrafią latać. Gdy połączy się to z dość „krótkim” karmieniem, to bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji, że młode w czasie lotów tak agresywnie latają, że nie są w stanie skupić się na lądowaniu, tylko odchodzą daleko od gołębnika, często bezpowrotnie. Znam wiele przykładów wystąpienia takiej sytuacji. Druga metoda, to brak „wstępnego” oblatywania, opisanego przed chwilą. Gołębie po odsadzeniu dorastają i dopiero po czasie następują pierwsze obloty. Właśnie tą drugą metodę stosuję w swojej hodowli. Starsze gołębie, wypuszczane są na pierwsze obloty nakarmione. Sprawia to, że nie oddalają się od gołębnika, raczej robią małe kółka, więcej przesiadują przy gołębniku. Raczej boją się dalej odchodzić. Nakarmienie sprawia, że dość szybko chcą wrócić do gołębnika, aby się napić. Z czasem gdy następuje zmiana karmienia, intensywność oblotów naturalnie wzrasta. Która metoda jest lepsza? Raczej nie można tego ocenić. Każda z metod ma plusy i minusy. Myślę, że wszystko zależy od indywidualnych warunków jakie ma hodowca. Jeśli gołębnik jest w gęstej zabudowie, np. w mieście, to myślę, że szybkie oblatywanie nie jest dobre, ponieważ gołąb może szybko stracić gołębnik z oczu. Dla drugiej metody szczególnie istotny jest fakt posiadania woliery, który zapewnia stały kontakt z otoczeniem gołębnika.

Artykuł z Poradnika Hodowcy nr 7/2013.