24.07.2016 Wyświetleń: 2750

Tandem Kapinos-Leś – tylko najlepsze są wystarczająco dobre!

Gołębnik tendemu Kapinos-LeśSpółkę lotową Marcin Kapinos i Grzegorz Leś można opisać jednym słowem: profesjonalizm. Takiego poziomu zaangażowania w najdrobniejsze detale hodowli gołębi na prawdę rzadko się spotyka...

Marcin Kapinos z gołębiami miał do czynienia od dziecka, gdyż odkąd pamięta zawsze gołębie pocztowe miał jego ojciec. To od niego „zaraził” się tą pasją, pomimo tego, że bezpośrednio przy gołębiach jeszcze nie chodził. Wspomina jak, jako mały chłopak, jeździł z ojcem na rowerze do hodowców patrzeć na przylot gołębi z lotu. Było to niezwykle fascynujące. Powrót gołębia był „magiczny” - do tego stopnia, że żaden gołąb, który pojawił się na horyzoncie nie mógł umknąć uwadze młodego Marcina.

Moment samodzielnego zapisania się do PZHGP wypadł na rok 1997, natomiast pierwsze loty razem z ojcem były dużo wcześniej, w roku 1992. Marcinowi wyjątkowo utkwił w pamięci lot gołębi młodych z roku 1992, gdy ich młody gołąb przyleciał z ciężkiego lotu, siedział 15 minut na kominie sąsiada, aż w końcu wszedł do gołębnika. Oczywiście szybkie łapanie gołębia, ściąganie gumki i kolejny wyścig: tym razem hodowcy. Z gumką w kieszeni trzeba było jechać rowerem do oddalonego o kilka kilometrów zegara. Co najlepsze gołąb ten zdobył wtedy dyplom – pierwszy w karierze Marcina.

Od tej pory Marcin uczestniczył w lotach, choć niestety efekty były przeciętne. Z roku na rok starano się coś poprawić, oczywiście według możliwości jakie miał młody chłopak, który uczęszczał jeszcze do szkoły i nie miał zbyt dużych szans na poważne lotowanie. Czas sukcesów dopiero miał nadejść. Lotowanie gołębi odbywało się z gołębnika, który znajdował się na budynku gospodarczym.

Od 2008 roku Marcin jako drużyna lotuje z Grzegorzem Leś. Znajomość Marcina i Grzegorza od razu zaowocowała przyjaźnią. Może dlatego, że obaj urodzili się tego samego dnia i miesiąca... (z tym, że w innych latach)? Mimo iż dzielą stado na 2 drużyny, to stanowią zespół lotowy, a hodowla ma nieoficjalną nazwę i jednocześnie motto hodowlane „Pigeon Sport Team – only the best is good enough!” co w wolnym tłumaczeniu oznaczy: Drużyna Gołębi Pocztowych – tylko najlepsze są wystarczająco dobre.

{imageshow sl=24 sc=5 /}

Od lewej: Grzegorz Leś i Marcin Kapinos

W życiu Grzegorza Leś gołębie pojawiły się w latach nauki w szkole podstawowej. Były to gołębie od sąsiada. Niestety początek przygody z gołębiami nie trwał zbyt długo. Studia, a następnie praca w Warszawie nie pozwoliły na kontynuowanie hodowli. Po powrocie i zamieszkaniu w Mielcu los się uśmiechnął i znów Grzegorz mógł wrócić do gołębi pocztowych w spółce z Marcinem.

W hodowli Kapinos-Leś obowiązuje podział obowiązków. Grzegorz jest odpowiedzialny za treningi oraz przygotowanie karmy wraz z suplementami na poszczególne karmienia. Temat ten jest mu bliski, ponieważ w młodości uprawiał biegi na średnim dystansie, więc wie w jaki sposób należy dobrze przygotować sportowca (aktualnie: gołębia) do zawodów. Chodzi  głównie o odpowiednią dietę (karmienie), jak również o odpowiednio dostosowane obciążenia treningowe. Wielu hodowców nie radzi sobie z tymi tematami. Częstym przypadkiem jest to, że hodowca zbyt późno rozpoczyna treningi przed sezonem. W pewnym momencie stwierdza, że koledzy trenowali swoje gołębie już kilka razy więcej. Próbuje w ostatniej chwili to nadrobić. Wywozi gołębie na spore odległości dzień przed, a niekiedy nawet w dzień koszowania. Przynosi to odwrotny skutek do zamierzonego. Gołębie nie mają świeżości, są zmęczone.       

Cel jaki stawiają sobie Kapinos-Leś, to maksymalnie profesjonalnie podejście do tematu hodowli gołębi pocztowych. Rozpoczęli od zbudowania nowego gołębnika, który umożliwi realizację planów. Nie od razu było kolorowo, gdyż koszty były naprawdę duże. Zaczęli od 12 metrowego wolnostojącego gołębnika. 4 przedziały po 16 cel, korytarz o szerokości 1m z przodu oraz pomieszczenia gospodarczego na potrzebne suplementy i karmę. (Szczegółowy opis budowy gołębnika zostanie opublikowany w osobnym artykule, w przyszłym numerze Poradnika Hodowcy – od red.)

Po połączeniu sił sukcesy przyszły błyskawicznie. W 2009 roku lotując z nowego, niespełna wykończonego gołębnika osiągnięto sukces w lotach gołębi młodych - Mistrzostwo Oddziału. W 2010 roku „złota” drużyna już rocznych gołębi (z nowego gołębnika) była oszczędzana, natomiast ta ze starego gołębnika leciała cały program. W 2011 roku nastąpił podział stada na drużyny: Kapinos (stary gołębnik) oraz Leś (nowy gołębnik), a gołębie jako 2 letnie odwdzięczyły się znaczącymi sukcesami na szczeblu Oddziału, Okręgu i Regionu Kraków.

Gołębie z rocznika 2009 są w tym momencie najlepszym rocznikiem w tej hodowli. Stanowią fundament obecnych sukcesów. Co do samych gołębi, to też nastąpiły duże zmiany. Z dotychczasowych gołębi, które posiadał Marcin trzeba było w większości zrezygnować. Część oczywiście została, na czele z najlepszą linią samczyka NL-246, który został osobiście przywieziony z Holandii w 2001 roku. Był to podarunek (wraz z rodowodem) od zapoznanego tam hodowcy.

{imageshow sl=25 sc=5 /}

NL-01-1209246. Najlepszy samiec rozpłodowy
Samica PL-0442-09-3958. 2012: 2 x 1 konk., kat. A coef. 8,14
Samica PL-0442-10-391. Kat. B coef. 29,90 (2 lata)

Ogromną wartość i znaczenie dla hodowli Kapinos-Leś ma kontakt z hodowcą z dolnego śląska, Pawłem Cerkanowiczem. Sprowadzono sporo gołębi od Pawła, no i oczywiście nawiązano owocną współpracę. Hodowcy powinni utrzymywać między sobą kontakty i nie chodzi tu tylko o relacje typu kupno-sprzedaż. Ważna jest wymiana wiedzy i spostrzeżeń. Metod, narzędzi i sztuczek, które można zastosować w hodowli jest ogromna ilość. Często do dobrego przetestowania chociaż jednej metody nie wystarczy nawet 1 sezon. Dlatego ważna jest współpraca między hodowcami. Jedni robią tak, drudzy inaczej – a po sezonie następuje wymiana spostrzeżeń. Jeśli coś nie przynosi pożądanego skutku – to niech inni tego nie robią, a spróbują w zamian coś innego, o czym później też opowiedzą.

Gołębie od Cerkanowicza dały wiele satysfakcji i wniosły szybkość do gołębnika. W gołębiach tych płynie krew gołębi Tadeusza Pałki z Lubania (linia 1360/1726) oraz gołębi wyhodowanych w Niemczech u takich hodowców jak Birgit i Gerard Lucking, Bernd Mosch, Kurt Weitkamp. W/w hodowcy lotują od wielu lat z kierunku wschodniego, więc ptaki są dobrze selekcjonowane. Podstawą tych hodowli jest gołąb „Pilot 185”, który wylatał tytuł 4 Asa w Niemczech. Jest on też ojcem m.in. gołębia „Blauer Diamant” - 1 Asa w Niemczech. Jak widać po wynikach gołębie te świetnie dziedziczą pożądane cechy. Należy też nadmienić, że ptaki te połączone z gołębiami od Koopmana dały znakomite efekty na wspólnych gołębnikach na całym świecie. W ciągu ostatnich lat zakupiono też sporo różnych gołębi z czołowych hodowli. Są to m. in. gołębie od Jos Vercammen z linii Bekham i Barco, znakomita samiczka od Rika Coolsa z pary bazowej „Birmingham x Darling” oraz pojedyncze gołębie z linii „Kleine Dirka” Koopmana i z gołębi G. Vandenabeele. Krzyżówki tych gołębi z dotąd posiadanymi pozwoliły na wyhodowanie gołębi all-round, które znakomicie sprawdzają się na dystansie od 100 do 750 km.

Sezon 2012 był wyjątkowo udanym sezonem. Wiele czynników przyczyniło się do tego sukcesu. Począwszy od jesieni 2011 roku, ptaki zostały mocno przeselekcjonowane lotami, dzięki czemu posiadane 3 latki są najlepszymi egzemplarzami, które były w hodowli. Gołębie po lotach nie były obciążane karmieniem młodych. Siedziały dwa razy na jajkach, a następnie zostały rozdzielone. Trzeba zaznaczyć, że gołębie są zamknięte od końca września do pierwszych dni marca lub nawet dłużej. Są wtedy mocno zaokrąglone i spokojne. Tak właśnie według Marcina i Grzegorza powinny wyglądać zimą. Okres pierzenia był maksymalnie wykorzystany by ptaki odniosły sukces w 2012. Karma pierzeniowa z firmy Flornas była bardzo dobrej jakości, do tego dodatki w postaci kwiatu siarczanego, Tauben Gold, konopii i łuskanego słonecznika. Świeże grity i częste kąpiele też przyczyniły się do perfekcyjnego wypierzenia. Po zakończonym pierzeniu gołębie zostały zaszczepione szczepionką pramyxo-adeno i czekały do pierwszego parowania. Około 2 tygodnie przed parowaniem ptaki były mocniej karmione. Parowanie nastąpiło z początkiem lutego. Pierwsze parowanie jest bardzo ważne, gdyż roczniaki przeniesione jesienią do nowego gołębnika uczą się w nim bytować. Służy ono przyuczeniu gołębi do danych przedziałów i zapoznaniu się danych par. Gołębie siedziały około 6-8 dni na jajkach, po czym zostały rozdzielone. Następnie została przeprowadzona kuracja przeciwko paratyfusowi i gronkowcom. Karmienie było za pomocą lekkiej mieszanki lotowej i regularnie stosowane były obloty wokół gołębnika. Określenie terminu drugiego łączenie w pary wymaga wyliczenia dni do 1 lotu konkursowego. Chodzi o to, aby na około 10-12 dni przed 1 lotem konkursowym samczyki zdążyły zejść z drugich jajek i mogły wejść swobodnie w system wdowieństwa totalnego. Ptaki po drugim zagniazdowaniu przebywają razem około 8-10 dni wysiadując  jajka, wtedy też przeprowadzana jest kuracja na drogi oddechowe. Stado lotowane jest metodą totalnego wdowieństwa, lecz zdarza się, że niektóre lotniki mają partnerów w domu lub w trakcie sezonu sytuacja zmusza do pozostawienia słabszego partnera w gołębniku.

{imageshow sl=22 sc=5 /}

Około 10 dni przed pierwszymi oblotami wokół gołębnika karma zmieniana jest na 75% ryż pady + karma lekka lotowa. Stosuje się ją, aż gołębie zaczną poprawnie trenować. Przed lotami przeprowadzanych jest kilkanaście treningów od 10 do 80 km, w zależności jak pozwalają na to warunki atmosferyczne i czas. Obloty odbywają się w następujący sposób: rano około 1 godziny latają tylko samczyki (samiczki rano nie są wypuszczane). Po południu pierwsze oblot znów zaczynają samczyki. Po jego zakończeniu są one zwoływane do swoich przedziałów i przychodzi czas samiczek, które latają raz dziennie, wieczorem. Z samicami jest często problem, dlatego w ten sposób jest to realizowane. Dodatkową zaletą tego rozwiązania jest to, że gołębie po zakończonym oblocie są zwoływane do swojego przedziału w gołębniku, czyli do miejsca gdzie przebywają przez cały tydzień. Do gołębnika właściwego, tego z celkami gniazdowymi, wpuszczane są tylko po treningu motywacyjnym oraz po locie. Gołębie są bardzo mądre i bez problemu wiedzą, gdzie mają w danym dniu wejść. Dodatkowo otwarte / zamknięte wloty sugerują gdzie gołębie mają wchodzić. Jest to bardzo wygodna i praktyczna metoda oblatywania samiczek.

W sezonie lotowym, w trakcie tygodnia, gołębie wywożone są zazwyczaj jeden raz na trening motywacyjny. Przeważnie jest to czwartek, ale wszystko jest uzależnione od tego jak pozwala czas, no i przede wszystkim pogoda. Samiczki lecą przeważnie pierwsze, po 15-20 minutach startują samczyki. Pod koniec sezonu stosowany jest wspólny oblot, jeśli widać znudzenie wśród partnerów lotowych lub nie ma oczekiwanych rezultatów w lotach.

Z suplementów jakie stosują Marcin i Grzegorz należy wymienić: Probac1000, lecytyna, Active-Eisen, białko zwierzęce, aminokwasy, drożdże piwne. Stosowane są także naturalne produkty: brodaczka, aloes, olejek czosnkowy, oregano, propolis i wiele innych, które przyczyniają się do większego wyczynu ptaków. Karma przygotowywana jest przed sezonem na wszystkie loty. Należy wyliczyć ilość karmy, aby jej nie zabrakło do końca sezonu, a wręcz żeby została po lotach. Jest to ważne, ponieważ dokupowana w czasie sezonu karma może znacząco różnić się od tej kupowanej wcześniej. A w gołębniku ważna jest stabilizacja. Nawet niewielka zmiana karmy może rozstroić dobrze nastrojone organizmy gołębi.

Kupowane karmy pochodzą od wielu producentów, w większości zagranicznych. Z Polskich dodawane są sprawdzone rodzaje karm z firmy Flornas (wdowce bez pszenicy i kukurydzy, wdowce oczyszczająca). Są to mieszanki godne polecenia, bardzo dobrej jakości i w rozsądnej cenie. Karmy wg własnych proporcji są mieszane samodzielnie. W efekcie powstają optymalne mieszanki (oczyszczająca, regenerująca, lotowa lekka, lotowa extra na dalekie loty, białkowa, super-dieta), które z powrotem wsypywane są do worków, opisywane i gotowe na cały sezon. Dodatkowo są stosowane w trakcie sezonu drobne nasiona, konopie i łuskany słonecznik. Odpowiednie ilości tych komponentów dodawane są w zależności od warunków atmosferycznych i dystansu na jaki szykowane są gołębie.

Bardzo ważną rzeczą, o której wielu hodowców zapomina, jest ciągła obserwacja gołębi i wyczucie stanu, w jakim gołębie się znajdują. To nie jest trudne jak twierdzi wielu. Gołębie same pokazują czego jest im potrzeba. Czy ma być to trening czy wręcz na odwrót: brak oblotu i odpoczynek. Nic nie można robić na siłę. Jeśli coś idzie nie tak, to nie można kontynuować przyjętego wcześniej schematu. Czasami trzeba odpuścić, na przykład dodatkową wywózkę czy oblot przed końcem tygodnia. Gołębie należycie odwdzięczą się za „wyczucie” ich potrzeb.

{imageshow sl=23 sc=5 /}

Z pewnością nie można gwałtownie zmieniać sposobu karmienia i rodzaju podawanych karm. Nawet jeśli coś nie wyjdzie w niedzielę, trzeba spokojnie pomyśleć i zaobserwować przyczynę. Nie można nagle i diametralnie zmienić wszystkiego, bo to na pewno nie zapewni oczekiwanej poprawy, a wręcz przeciwnie następny przylot będzie jeszcze gorszy. Ważną rzeczą jest to, aby w trakcie tygodnia wdowce miały możliwość odpoczynku. Nie wolno za dużo ingerować w ich codzienność, ciągle ich nachodzić i nękać. Kapinos i Leś w ciągu dnia stosują opuszczane rolety na okna, które dają komfort i spokój wdowcom.

Sposób lotowania samiczek w totalu też jest ważny. W tej hodowli zmieniono sposób ich codziennego oblotu i wchodzenia do gołębnika. Gołębnik dla samic też jest ważny. Wymieniono robione specjalnie regały na tradycyjne siodełka-daszki, między które wstawione są pionowe deski. Uniemożliwiają one widzenie się samic, co mniej je deprymuje i skłania do kojarzenia się miedzy sobą – co w tej hodowli daje dobre efekty. Stara woliera samic została przebudowana w 2012 roku: boczne ściany osłonięto roletami z bambusa, które ograniczają pole widzenia na boki i osłaniają przed wiatrem. Obecnie budowana jest nowa, duża woliera dla samic.

Rozmawiając z Marcinem i Grzegorzem widać, że ważnym czynnikiem ich sukcesów jest zgrana metoda działania. Wzajemne uzupełnianie podczas całego tygodnia przygotowań, to podstawa. Marcin łapie gołębie na treningi, Grzesiek je wywozi. Po ich przylocie szybko są wołane, tak aby gołębie nigdy nie chodziły samopas po dachu. Mają się uczyć szybkiego wchodzenia do gołębnika, gdzie są nagradzane za szybki przylot.

Niezmiernie ważnym elementem dzisiejszych sukcesów jest nauka od innych hodowców. Kapinos-Leś utrzymują szerokie kontakty z najlepszymi hodowcami w kraju, wymieniają się zdobytą wiedzą i dyskutują na różne tematy.  Przy okazji artykułu chcieliby szczególnie podziękować Pawłowi Cerkanowiczowi, który od lat swoją wiedzą i materiałem hodowlanym wiele pomógł. Utrzymywane są także bardzo dobre relacje z Pawłem i Robertem Baranowskimi z Łochowa, Waldemarem Piszczała z Radomska, Ryszardem Smagała z Dębicy, Marcinem Rzepka z Tarnowa, Wiesławem Kościelnym z Tarnobrzega, Jankiem Welcharem z Jastrzębia Zdroju, jak i wieloma innymi czołowymi hodowcami, którym serdecznie dziękują za koleżeńską współpracę. Warta podkreślenia jest także pomoc w hodowli kolegów: Jarosława Maziarza, Andrzeja Sajka i Grzegorza Twardosza. W takim towarzystwie łatwiej jest coś osiągnąć i cieszyć się zdobytymi sukcesami. Podziękowania także należą się całemu Zarządowi Oddziału Mielec, za pomoc i trafne decyzje w działaniu, które umożliwiły zdobycie wspaniałych wyników.

Artykuł z Poradnika Hodowcy nr 01/2013.