16.07.2016 Views: 14080

Mistrzowska hodowla Marka Trzaski - „superhodowcy” z Prudnika cz. 2

Marek TrzaskaKontynuujemy artykuł opisujący hodowlę Marka Trzaski, jednego z najwybitniejszych polskich hodowców gołębi pocztowych ostatnich lat. Bogactwo wiedzy jaką posiada oraz chęć dzielenia się nią z innymi hodowcami sprawił, że nie zmieściliśmy się w ramach jednego numeru Poradnika Hodowcy. W tym numerze artykuł stricte o hodowli Marka Trzaski zakończymy, ale po wstępnych rozmowach z nim mamy nadzieję, że nie będzie to ostatnia wiedza pochodząca od niego, którą będziemy mogli przedstawić na łamach Poradnika Hodowcy.

Ciąg dalszy rozpoczniemy od dodatków żywieniowych. Jeśli o nich mowa, to należy podkreślić, że większość stosowanych w tej hodowli produktów pochodzi od Norberta Peetersa. Marek Trzaska stosuje je od kilku lat. Dokładnie je sprawdził i mając gwarancję ich jakości oraz świeżych dostaw chętnie z nich korzysta. Co więcej jest jedynym importerem tych środków w Polsce, więc jeśli ktoś jest zainteresowany ich stosowaniem, to odsyłamy właśnie do Marka Trzaski. Większość stosowanych przez Marka Trzaskę produktów Peeters przedstawia załączony do tego artykułu program podawania dodatków żywieniowych. Do nie wymienionych na tym schemacie należy: AV puder - minerały na dalekie loty, A.S.D. - ochrona i wzmocnienie mięśni oraz produkcja czerwonych ciałek krwi, krople PF. Ze stosowanych produktów z poza gamy tych od firmy Peeters można wymienić dość niedawno wprowadzony probiotyk z firmy Vanrobaeys.

Program suplementacji

Program suplementacji Marka TrzaskiDo programu suplementacji Marek Trzeska dodał niezbędne wskazówki: 1. Karmę z dodatkami należy przygotowywać z wyprzedzeniem. Wieczorem na kolejny dzień rano, rano na popołudnie. Podając od dodatków zaczynamy od aminokwasów, enzymu z drożdży itd., a dopiero na koniec oleju. Chodzi o to, aby dodatki dobrze wsiąkły w karmę zanim poleje się ją olejem. 2. Przed lotami powyżej 500km karmę należy wzbogacić kukurydzą, orzeszkami ziemnymi i drobnymi nasionami. Ponadto należy wycofać karmy nr 418 i 29, a zastąpić je nr 8. 3. Należy unikać podawania preparatów o złym smaku w wodzie i ogólnie ograniczyć je do minimum. Podawana woda najlepiej jakby była odstana. 4. Krople do oczu i nosa należy zastosować 2-3 razy w okresie zimy oraz obowiązkowo w ciągu 2 tygodni poprzedzających rozpoczęcie sezonu lotowego. Gdy gołębie dobrze latają, to nie stosować, ewentualnie przy lotach pod wiatr lub w deszczu. 5. Krople PF Peeters w ilości 10 kropli na 1 litr wody należy zacząć podawać przez tydzień przed 1 lotem konkursowym, później tydzień przerwy i znów tydzień podawania, do piątku rano. To tyle jeśli chodzi o dodatki żywieniowe.

Motywacja

W pierwszej części artykułu wspominaliśmy, że w czasie sezonu lotowego partnerzy widzą się tylko po przylocie. Warto jednak podkreślić, że czas przebywania razem jest raczej długi – do wieczora bez względu na trudność lotu. Natomiast nie ma pokazywania w dniu koszowania, ani przebywa razem partnerów w żadnym innym wypadku (poza kilkoma pojedynczymi wyjątkami, które zaraz zostaną opisane). Ten sposób ma sprawić, że tęsknota do partnera, do której proporcjonalna jest siła motywacji do powrotu z lotu, jest na odpowiednim poziomie. Zbyt częste przebywanie razem możne zmniejszyć tęsknotę. Niestety zmniejszenie tęsknoty możemy być spowodowane także zbyt rzadkimi spotkaniami. Dlatego Marek Trzaska po 7-8 locie organizuje spotkanie partnerów, które odbudowuje i wzmacnia ich więzi. Odbywa się to w środę. Wdowy i wdowce są karmione u siebie, a następnie wypuszczane są razem na zewnątrz gołębnika (wloty się zamyka). Tam przez 2 godziny mogą robić co chcą, głównie cieszy się  sobą. Na koniec woła się gołębie do gołębnika i rozdziela. Dlaczego wypuszczenie następuje po karmieniu? Ponieważ zrobienie tego na odwrót z dużym prawdopodobieństwem skutkowałoby utratą apetytu, zwłaszcza u samców. Gorsze pobieranie karmy, to później mniej energii na kolejny lot. Ten sposób na wzmocnienie więzi u partnerów stosuje się 2-3 razy w sezonie. Ma on także duży wpływ na samice, u których takie spotkanie z samcem sprawia, że nie mają one tendencji do parowania się ze sobą. Aby zróżnicować w/w metodą można zamiast zwykłego wypuszczenia z gołębnika zorganizować prywatną wywózkę (np. 10-15km), po powrocie z której gołębie będą mogły być razem 2 godziny. Należy pamiętać, że inny wariant, to różnorodność, która we wdowieństwie trwającym 14 tygodni + 3 tygodnie przed rozpoczęciem sezonu, jest bardzo wskazana.

Więcej sztuczek motywacyjnych Marek Trzaska nie stosuje. Wręcz odradza stosowanie takich tricków, który zbyt mocno pobudzają lub nawet denerwują gołębie. Partner, kawałek własnego terytorium (cela, spoczywak, kawałek podłogi itp.) oraz karma w połączeniu z zapewnieniem gołębiom spokoju, to główne czynniki wpływające na osiągnięcie dużej motywacji do szybkiego powrotu z lotu. W aspekcie zapewniania gołębiom spokoju Marek Trzaska idzie nawet dalej. Dba o to, aby jego kontakty z gołębiami, a więc głównego opiekuna, były wyłącznie pozytywne. Nie ma mowy o nerwowym łapaniu gołębi czy to w dniu koszowania, czy przed treningiem. Odpowiednia konstrukcja przesuw (tzw. przegonek) w gołębniku sprawia, że łapanie gołębi sprowadza się do prostej czynności podstawienia pustego kosza i zagonieniu do niego gołębi. Dopiero z niego wyjmuje się pojedynczo gołębie, jak trzeba to dokładniej ogląda i wkłada do odpowiednich koszy z przegródkami, tak, że każdy gołąb jest odseparowany. Dzięki temu nie ma walk podczas transportu na punkt wkładań.  

{imageshow sl=17 sc=5 /}

Kolejną ważną kwestią, która łączy się z motywacją gołębi, jest „postępowanie” z celą gołębia, który zaginął na locie. Według Marka Trzaska taką celę trzeba zamknąć. Ogólnie chodzi o zasadę, aby nie dopuszczać do tego, żeby wdowiec miał więcej niż jedną celę. To jest zły nawyk. Taki samiec będzie później dążył za wszelką cenę do posiadania więcej niż jednej celi, co w konsekwencji będzie miało negatywny wpływ na pozostałe wdowce.

Choroby gołębi

Ciekawe spostrzeżenie Marek Trzaska przedstawił odnośnie chorób gołębi. Podzielił je na te związane z gołębnikiem i ogólnie hodowlą (dla ułatwiania nazwane zostały chorobami gołębnika) oraz jednostkowe (najczęściej związane z czynnikami niezależnymi od hodowcy). Podział ten przede wszystkich opiera się na analizie źródeł i przyczyn zakażeń.

Najczęstszym źródłem chorób gołębnika (np. kokcydiozy, trichomonadozy, zapaleń dróg oddechowych, grzybicy itp.) są wilgoć, zapylenie i przeciągi w gołębniku. Te trzy czynniki  są podstawą większości problemów zdrowotnych. Wilgoć sprzyja rozwojowi grzybów, bakterii, rzęsistka, kokcydii itd. Woda to niezbędny element do rozwoju wszystkich organizmów żywych. Jeśli nie ma wilgoci, to zmniejsza się ich ilość patogenów, które stanowią zagrożenie. Kolejny element - pył - jest jednym z nośników w/w patogenów. Pył może być bezpośrednio wdychany przez ptaki. Może też osiąść na karmniku lub wodzie w pojniku, a następnie wraz z pobieraną karmą lub wypijaną wodą dostać się do organizmów gołębi. W ten sposób bardzo szybko hodowla zostaje zainfekowana. Wyeliminowanie tych 3 czynników spowoduje znaczne podniesienie zdrowia i odporności stada. Pył i wilgoć Marek Trzaska eliminuje za pomocą opisanej w poprzedniej części suchej ściółce, natomiast przeciągi eliminuje się poprzez odpowiednie osłonięcie gołębnika przed bezpośrednim nadmuchem powietrza z zewnątrz. Kolejne czynniki prowadzące do chorób gołębnika to np. przepełnienie gołębnika, dostęp gryzoni, zła higiena.

Natomiast pojawienie się chorób jednostkowych nie zależy już od nas lub zależy, ale tylko pośrednio. Są to np. zakażania pasożytami wewnętrznymi (np. poprzez picie i jedzenie poza gołębnikiem), pasożytami zewnętrznymi (kabina transportowa, obcy gołębnik) itd. Oczywiście w kabinie transportowej gołębie też mogą pobrać np. oocysty kokcydii, które później doprowadzą do kokcydiozy. W tym przypadku jako hodowcy bezpośrednio nie zawinimy, ale pośrednio już tak, bo gdybyśmy mieli gołębie zdrowe na 150%, a ich układ odpornościowy byłby na wysokim poziomie, to takie przypadkowe pobranie patogenów nie skończyłoby się źle.

Co jest jednak najważniejsze w tym całym podziale? To, że nigdy nie pozbędziemy się chorób gołębnika (czyli tych najczęściej występujących) jeśli nie zlikwidujemy źródeł ich problemu. Bardzo często hodowcy popełniają ten błąd, ze skupiają się wyłącznie na leczeniu danej choroby, a zapominają o przemyśleniu co jest jej przyczyną. Cieszą się gdy gołębie po podaniu leku dochodzą do siebie i nie zastanawiają się co były przyczyną, że choroba się pojawiła. A nie o to chodzi, żeby gołębie wyleczyć na 2-3 tygodnie, ale na bardzo długi okres. W przypadku Marka Trzaska prawidłowe gołębniki oraz odpowiednia profilaktyka zdrowotna sprawiają, że gołębie praktycznie nie chorują. W temacie kuracji najczęściej kończy się na tej jednej realizowanej w kwietniu (nawet tą kurację myślę, że można spokojnie nazwać „dmuchaniem na zimne”).

Strategia lotowania

Marek Trzaska w Budapeszcie - 2015.01.18Strategia lotowania to kolejny ważny aspekt hodowli, a konkretnie gry gołębiami jaką prowadzi Marek Trzeska. Jak mówi, to dzięki takiemu podejściu udaje mu się zrobić dobry wynik w każdej kategorii. Priorytetem nie jest liczba zdobywanych konkursów lecz ich jakość. Dlatego w odpowiednim momencie dane gołębie są wstrzymywane na konkretne loty. Pierwszym wyznacznikiem, który determinuje na jakie loty idą dane gołębie jest ich wiek. Zasadnicza zasad to: gołębie roczne lotowane są do 400km (kat. A), 2-letnie do 600km (kat. AB), starsze bez ograniczeń. Wyjątkiem są roczne i 2-letnie, które nie pokazują swojej wartości w pierwszej części sezonu. Wtedy kontynuują loty, tak żeby móc pokazać swoją wartość i automatycznie zasłużyć na dalsze miejsce w gołębniku. Drugim wyznacznikiem są predyspozycje gołębi i aktualna forma. Łącząc oby dwa wymienione czynniki z planem lotów Oddziału Prudnik (W 2014r., od 4 lotu: 350, 550, 350, 550, 550, 350, 715, 715, 550, 715 km) wyszło np. 2-latki wdowce zostały podzielone na dwie grupy i na loty 350km i 550km szły na zmianę. Wdowy szły praktycznie na każdy lot. Pauza u samców wynika z doświadczenia Marka Trzaski, który zauważył, że wdowce nie robią czołowych konkursów lecąc co tydzień. Wymienione dwa wyznaczniki są podstawą, jednak dochodzą często inne. Czasami na dany lot wstrzymuje się gołębie, które konkurują ze sobą w tej samej kategorii. Nie ma sensu doprowadzać do sytuacji, że tracimy punkty, bo nasze własne gołębie odbijają się nie w tej kolejności jaką byśmy chcieli. Grając o wysokie stawki nawet o takich niuansach należy myśleć i włączać je do gry gołębiami.

Największą mądrością wyżej opisanej strategii jest to, że nie należy zakładać, że gołąb musi zaliczyć wszystkie loty w sezonie. Żeby móc zrobić wartościowy wynik w kategoriach oraz jednocześnie zminimalizować ryzyko strat należy od czasu do czasu wstrzymywać gołębie. Co ważne, takie postępowanie nie musi oznaczać braku szans na wyniki w klasyfikacjach generalnych czy współzawodnictwach oddziałowych. Po zmianie przepisów GMP wręcz najlepszym rozwiązaniem jest tego typu lotowanie.

Ważną kwestią jest to jak postępować z gołębiami, które pauzują na danym locie. U Marka Trzaski podział gołębi ze względu na przeznaczenie lotowe nie ma odzwierciedlenia w podziale na przedziały w gołębniku. Gołębie są wymieszane. Dlatego gołębiom, które nie idą na dany lot robi się w środę (przed lotem, na którym mają pauzę) lot treningowy z 30-40km, a w sobotę i niedzielę normalne obloty. Ponadto wdowce noc z soboty na niedzielę i niedzielę siedzą w wolierze. Jeśli chodzi o sam dzień przylotu, to chodzi o to, aby nie zajmowały cel samców, które są na locie. Nie stosuje się jednak słabszego karmienia. Po pierwsze, dopóki wszystkie gołębie są razem jest to niemożliwe do wykonania. Po drugie, słabe karmienie (już po zakoszowaniu gołębi) mogłoby sprawić, że gołębie, które zostały mogłyby się „rozregulować”, wypaść z cyklu i stracić formę. A nie o to chodzi w pauzie, wręcz przeciwnie. Wstrzymanie na lot ma sprawić, że gołębie te odpowiednio zbudują formę na następny lot. Ich forma ma delikatnie, ale ciągle zwyszkować. Mają odpowiednio jeść, trenować i przygotowywać na następny lot, kiedy będzie ich kolej. Będąc przy tym temacie warto wspomnieć, że gołębie, które przylatują z lotu (zwłaszcza tych dłuższych i/lub ciężkich) są po przylocie rozdzielane według płci, karmione i znów łączone. Zostawienie gołębi razem w połączeniu ze zmęczeniem sprawia, że nie pobierają one karmy, a więc nie rozpoczynają fazy regeneracji. Wstępne rozdzielenie sprawia, że szybciej pobierają karmę, a gdy ją pobiorą (rozpoczną regenerację), to mogą do siebie wrócić i cieszyć się swoją obecnością (czyli nagroda po locie).

Selekcja po sezonie

Jeśli chodzi o selekcję po sezonie, to od razu odrzucane są gołębie, które w sezonie lotywym nic „ciekawego” nie pokazały. Kryterium osiągnięć lotowych zawsze jest najważniejsze przy selekcji. Ponadto oceniane są także cechy fizyczne: budowa, muskulatura, jakość piór po wypierzeniu itp. Ta ocena pozwala na selekcję kiedy niezbędne są dalsze ograniczenia np. ze względów ilościowych - przecież gołębnik ma swoją pojemność. Stosunek liczby samic i samców powinien też być odpowiedni itd. Ponadto w stadzie musi być odpowiedni stosunek gołębi ze względu na ich predyspozycji lotowe (sprint, średni dystans, długi dystans). Każda z wymienionych grup musi mieć odpowiednią liczbę przedstawicieli, tak aby później móc odpowiednio realizować grę gołębiami w czasie lotów. W stosunku do młodych gołębi ich selekcja zaczyna się już w pierwszych etapach ich życia. W okresie od odsadzenia do pierwszego oblotu bacznie obserwuje się ich pod kątem budowy fizycznej i już na tym etapie młódki potrafią być usuwane.

{imageshow sl=16 sc=5 /}

Gołębie młode

Przejdźmy do tematu gołębi młodych. Po ich odsadzeniu karmione są one karmą Vanrobaeyes nr 11 (tzw. mieszanka Liege, która zawiera: 52% grochu [4 rodzaje], 15% pszenicy, 10% dari, 8% milo, 5% wyka, 4% kardi, 3% fasola mung, 2% fasola, 1% słonecznik niełuskany). Tą karmę dostają do końca maja. Jest ona bogata w białko, które ma zapewnić prawidłowy rozwój fizyczny młódków. Później jest przejście na lżejszą karmę, którą stanowi mieszanka: karmy nr 418 i 29 Venrobaeys oraz jęczmienia. W ten sposób gołębie karmione są 2 tygodnie. W okolicach 10-15 czerwca rozpoczyna się etap wolnych oblotów. Do tego momentu młode gołębie są zamknięte. Oczywiście maja dostęp do obszernych wolier, które w pierwszych tygodniach życia stanowi ich „okno na świat”.

W okresie od początku maja do końca czerwca młódki są zaciemniane w godzinach od 17:00 do 8:00. Zaciemniania sprawia, że zegar biologiczny młodych „myśli”, że jest okres zimowy i będą one reagować jak późne młódki: wstrzymają pierzenie lotek, a zaczną pierzyć piórka pokrywowe, co zaczyna się około 3 tygodnie przebywania w zaciemnionym gołębniku. Po dwóch miesiącach to pierzenie dobiegnie końca, a młódki w nowym błyszczącym upierzeniu będą wyglądać jak gołębie dorosłe.

Przez pierwsze 2-3 tygodnie obloty są wolne. Młódki mają otwarte wyloty pomiędzy oblotami gołębi dorosłych i robią praktycznie co chcą. A więc na swój sposób poznają okolice, rozlatują się, uczą się latać w stadzie. Po miesiącu od pierwszego oblotu zaczynają się treningi. Na początku sprowadzają się one do 3-4 razy, gdy gołębie są łapane do koszy i w ten sposób spędzają noc. Ich wypuszczenie następuje przy gołębniku lub w niewielkiej odległości od niego (do 500m). Przy tych 3-4 razach prowadzona jest dokładna obserwacja kału gołębi i ich zachowania. Trzeba być gotowym na ewentualność choroby młodych. Ponadto obserwuje się stopień przyzwyczajenie do kosza. Gdy młódki oswoją się z koszem, to można rozpocząć wywózki na dalsze odległości. Marek Trzaska zaczyna od ok. 5km, 10km, aż do 40km. Treningi organizowane są z różnych kierunków, tak aby gołębie mogły zapoznać się z okolicą i nauczyć się radzić w różnych sytuacjach, a nie tylko takich, które są zaplanowane (np. bezproblemowy lot z kierunku zachodniego). W ten sposób realizuje się około 15 wywózek. Ich duża liczba związana jest głównie z tym, że gołębie późno zaczynają obloty.

Typowy cykl lotowy i twarda dyscyplina zaczyna się z chwilą zakończenia sezonu gołębi dorosłych. Marek Trzaska mocno skupia się na tym, aby młode gołębie nauczyć wchodzenia do gołębnika na sygnał - niekoniecznie bezpośrednio do karmy. Mają reagować przede wszystkim na sygnał. Bohater naszego reportażu w sezonie 2014 lotował dwoma drużynami (przypomnijmy, zdobyły one tytuły II wice Mistrza i 1 Przodownika Polski!). Każda z nich ma swój przedział w gołębniku. W związku z tym, bardzo ważne jest, aby po wejściu do gołębnika (oczywiście na sygnał) wszystkie młódki trafiły do swoich przedziałów. Dopiero wtedy dostają jeść.

W związku z tym, że loty gołębi młodych to dystanse do 300km, to nie ma potrzeby karmić je tak mocno jak gołębie dorosłe. Karmą bazową jest karma Vanrobaeys nr 29, która stosowana jest cały tydzień. Wyjątkowe dni, to: 1. Po locie, wtedy przez pierwsze 2-3 posiłki po przylocie do karmy nr 29 dodaje się karmę nr 715. 2. Przy dłuższych lotach (druga część sezonu) do ostatnich 2 posiłków przez lotem dodaje się karmę nr 8 lub 39 (stanowi ona 25% gotowej mieszanki).

Ponadto dba się o: 1. Zakwaszanie wody, którego zadaniem jest stwarzanie nieprzyjaznego bakteriom chorobotwórczym środowiska. 2. Podawanie minerałów m.in. w postaci gritu. Oprócz podstawowych substancji odżywczych dostępnych w karmie młódki muszą także dostać właśnie mikro i makroelementy. Grit to też źródło gastrolitów (kamyczki ułatwiające trawienie), które pomagają w tym, aby pobrany pokarm szybko „wędrował” przez przewód pokarmowy, a nie w nim zalegał i stwarzał dobre warunki do rozwoju patogenów. 3. Podawanie środków profilaktycznych, a więc niepozwalających na rozwój choroby. W tym celu podaje się środki na bazie ziół (puder ziołowy dr Peeters), Sprint Plus dr Peeters, czosnek itp.

Ogólnie to dodatków typowo żywieniowych młodym gołębiom za dużo się nie podaje. Ważny jest dzień przylotu, w którym podanie glukozy, elektrolity i ewentualnie aminokwasów wspomaga szybką regenerację. Ogólna zasady dotycząca suplementów przy gołębiach młodych to czym mniej tym lepiej.

Choroba młodych

Jeśli chodzi o chorobę młodych, to Marek Trzaska kategoryzuje ją jako chorobę błędów hodowlanych oraz braku opieki hodowcy. Zaczyna się ona najczęściej jak hodowca zaczyna się bardziej interesować młodymi. Często jest tak, że dopóki trwa sezon gołębi starych, to młodym nie poświęca się prawie w ogóle uwagi: karmienie, pojenie, wolny oblot i to wszystko. Natomiast jak się skończy sezon gołębi dorosłych, to nagle młódki są w centrum zainteresowań. Dyscyplina, treningi i inne źródła rożnego rodzaju stresu kumulują się w jednym czasie. A czym większa różnica między okresem pierwszym, w którym nie zajmowaliśmy się młódkami, a okres drugim, w którym stają się on priorytetem, to tym większe ryzyko choroby młodych. Dlatego recepta jest jedna. Młódkom trzeba poświęcać odpowiednią ilość czasu od samego początku. Stopniowo przyzwyczajać do stresu i ciągle obserwować. A jeśli coś niepokojącego się pojawi, to od razu reagować.

Jak kupować gołębie?

Gołąb PL-0264-14-9078 od Marka TrzaskiWątek, który zostawiliśmy na koniec tego artykułu, to kilka rad Marka Trzaski odnośnie kupowania gołębi. Oto najważniejsze zasady: 1. Gołębie najlepiej kupować z hodowli, które osiągają dobre wyniki przez co najmniej kilka sezonów. 2. Najlepiej wybierać hodowle, z których ktoś (najlepiej znajomy) kupił już gołębie i sprawdziły się u niego. 3. Nie kupować z hodowli, w których gołębie są często leczone. 4. Warto dowiedzieć się więcej o samym sprzedawcy i jego hodowli. Jaką metodą lotuje? Czy gołębie, które sprzedaje są podobne typem do naszych? Jeśli nie, to istnieje duże ryzyko, że potomstwo będzie wychodzić bardzo różnorodne i ciężko będzie o stabilizację cech. Jakie są rodowody gołębi? Zbyt duże pokrewieństwie w rodzinie może sprawdzić, że potomstwo będzie miało wady genetyczne, gorszą płodność itp. 5. Warto porównać plany lotów, kierunki lotów, ukształtowanie terenu w stosunku do naszego. Może się bowiem okazać, że nasze warunku są diametralnie inne, co może podnieść ryzyko tego, że dane gołębie, świetne w tamtych warunkach, nie przyjmą się u nas.

Pytania od czytelników

Zostały jeszcze odpowiedzi na pytania hodowców, które napłynęły do nas po pierwszej części artykułu. O co chodzi w podanych numerach w programie karmienia przedstawionego w poprzednim numerze? Gdzie szukać informacji o składzie karm? Bardzo przepraszamy jeśli niedostatecznie to wyjaśniliśmy. Marek Trzaska korzysta z karm firmy Vanrobaeys, które oprócz nazw mają dodatkowo swój numer, którym najczęściej posługują się hodowcy rozmawiający o karmach tej firmy. Dlatego my też w artykule skupiliśmy się na podawaniu konkretnych numerów karm, a nie ich nazw. Składy karm najszybciej sprawdzić na stronie www.vanrobaeys.pl, gdzie dostępny jest najnowszy katalog z karmami tej firmy.

W jakich proporcjach mieszane są karmy z przedstawionej w poprzednim numerze rozpiski, np. numer 38+39+418+715. Proporcje konkretnej karmy przy ich mieszaniu zależą od trudności lotu. Po normalnym locie wszystkie składniki są mieszane proporcjonalnie (w przypadku 4 karm po 25%, w przypadku 3 po 33% itd.). Przy locie łatwym (np. z wiatrem) karma jest rozcieńczana poprzez podanie większej części karmy nr 418. Po locie trudnym jest wzbogacana poprzez podanie większej części karmy nr 11, która ma dużo białka. Jest ono kluczowe w odbudowie gołębi po locie.

Proszę dokładnie przedstawić okres lęgowy lotników oraz realizowanej w tej czasie kuracji. Na co jest ta kuracja? Lotniki Marka Trzaski zawsze wychowują młode przed sezonem. Przy tym mocno zwraca się uwagę, aby dzień lotników w tym okresie był mocno „zajęty”. W tym celu wprowadza się 3 razy karmienie oraz pomiędzy karmieniem obloty lub prywatne wywózki. Ważne jest, aby wszystkie pary miały młode, najlepiej 2. Chodzi o to, że równa liczba młodych, to porównywalne obciążenie związane z ich wychowaniem, dzięki czemu całe stado jest zawsze na tym samym etapie. Natomiast wychowanie jednego młodego przez niektóre pary oznacza mniejsze ich obciążenie. Z tego powodu pary takie szybciej przystępują do drugiego lęgu, do którego Marek Trzaska nie chce dopuszczać.

Samice przebywają z młodymi od wieczora do rana, natomiast samce od rana do popołudnia. Podczas gdy przebywają w osobnych pomieszczeniach (bez młodych) otrzymują 8-10 dniową kurację przeciwko trichomonadozie (na karmę podaje się środek Tricho Grun od Norberta Peetersa) oraz wybrany środek przeciwbakteryjny z szerokiej gamy preparatów dr Peeters. Co roku celowo zmienia się produkt, po to aby móc się cieszyć jego skutecznym działaniem przez wiele lat. Chodzi o unikanie efektu zdobywania lekooporności przez patogeny na dany preparat.

Sucha ściółka od Marka TrzaskiJaka ilość suchej ściółki przypada na m2 podłogi? Jaka jest zaleca grubość warstwy? Ile to wszystko kosztuje? Worek ściółki pokrywa ok. 1,2m2 podłogi tworząc 5-6 centymetrową warstwę, która jest zalecana przez Marka Trzaskę. Natomiast koszt 1 worka to około 35zł (wszystko zależy od zamówionej ilości) + koszty transportu. Przypomnijmy, że ściółkę można zamówić bezpośrednio u Marka Trzaski, więc zainteresowanych odsyłamy właśnie do bohatera naszego artykułu.

Jak wspominaliśmy w poprzedniej części ściółka musi być na odpowiednim podłożu. Zamiast rusztu plastikowego można oczywiście zastosować inny, np. metalowy lub drewniany. Natomiast zamiast perforowanej (z otworami) blachy aluminiowej można też użyć siatkę plastikową (np. o oczku 5x5 mm). Warto zadbać, aby przy zastosowaniu siatek z roli nie zawijała się ona przy brzegach, co spowoduje, że ściółka będzie zsypywała się pod ruszt. Co jest ważne, należy dbać, aby spod ściółki nie prześwitywała podłoga, gdyż pył zgromadzony pod ściółką może się wtedy wzbijać. Cała podłoga musi być zakryta. Ściółkę wymianis się 1 raz w roku.

Jak mówi Marek Trzaska, dziesiątki hodowców dziękują mu za to, że dali się namówić na tą ściółkę. Potwierdzają, że działa w 100% jako „bezpyłowa” podłoga. Jak często mówią: „warunki w gołębniku, dzięki zastosowaniu tej ściółki, zmieniły się diametralnie, na plus oczywiście”.

Artykuł z Poradnika Hodowcy nr 3/2015.